Był poniedziałkowy poranek kiedy wszyscy uczniowie czekali na godzinę 7 rano żeby wyjść z pokoju wspólnego i przekonać się co naszykowali nauczyciele. Wychodząc widać było głównie 2 barwy żółta i czarną. "Hufflepuff" pomyślał Harry. W trakcie śniadania wszyscy uczniowie rozmawiali o co może chodzić. Harry podszedł do Susan Bones, która nie miała na sobie szkolnego mundurka tak jak wszyscy puchoni.
-Wiesz o co chodzi z waszymi barwami w całej szkole?-zapytał
-Mam nadzieje, ze to nie miało być chamskie? -zapytała
-Nie no co ty ale po prostu wszyscy się zastanawiają- powiedział
-A ok. My ogólnie sami jeszcze nie wiem o co chodzi. Wiemy tylko jedno. Po śniadaniu marsz do pokoju wspólnego.-powiedziała Susan naśladując głos profesor Sprout
-Aha, ok. Dzięki- powiedział i odszedł. Po powrocie do stołu gryfonów powiedział kolegom czego się dowiedział.Pierwszą lekcją jaką mieli dzisiaj gryfoni ostatniej klasy była Obrona Przed Czarną Magią z puchonami ale nie było nikogo z Hufflepuff'u. Mieli mieć dzisiaj też zielarstwo ale zamiast niego mieli drugą transmutacje.
-Pani profesor-zgłosiła się Hermiona- zastanawiamy się dlaczego puchonów nie ma dzisiaj na lekcjach i dlaczego cała szkoła jest w ich barwach.-spytała się. Profesor McGonagall spojrzała się dziwnie na Hermionę jakby chciała udowodnić, że nigdy z jej ust nie słyszała pytania niezwiązanego z lekcją.
-Dzisiaj jest taki jakby dzień Hufflepuff'u. Puchoni mają dzisiaj dzień wolny i są dla nich przygotowane zabawy i wyzwania.-zaczęły się w klasie szepty i kilka rąk podniosło się w górę- nic więcej wam nie powiem. Nie powinnam wam w ogóle mówić tego, więc proszę zostawicie to dla siebie. Cały dzień Harry Ron i Hermiona spędzili nad rozmyślaniami nad dniem gryfonów i ucząc się do egzaminów końcowych owutemów , które mają odbyć się za kilka miesięcy.Nadszedł wtorek był on dniem krukonów, tego dnia Luna nie przyszła do Nevilla więc chłopak rozmawiał cały wieczór z Ginny i Hermioną przed kominkiem, a Harry Ron pisali wypracowanie dla Snape'a. W środę był dzień dla ślizgonów. Gryfoni się cieszyli mieli spokój na eliksirach, chociaż Snape i tak nie dawał im żyć. Nadszedł czwartek-dzień Gryffindor'u. Wszyscy gryfoni wstali z uśmiechem. Weszli do Wielkiej Sali jak wcześniej miały wszystkie domy, gryfoni mogli sobie zamówić co tylko chcą na talerze tak jak w trakcie Balu Bożonarodzeniowego. Po obfitym śniadaniu nadszedł czas na zaznajomienie się z planem dnia. Poszli do pokoju wspólnego gdzie czekała już profesor McGonagall.
-Dzisiaj jak wiecie jest dzień Gryffindor'u. Mam tu dla każdego plan dnia i wybór atrakcji w jakich możecie wziąć udział. Miłej zabawy. A i jeszcze jedno inni uczniowie nie będą was widzieć.- powiedział i uśmiechnęła się McGonagall. Każdy uczeń dostał po kartce z zabawami.
-Hymm o 10 jest szukanie godeł po szkole w grupach 4-osobowych może weźmiemy udział?-zapytała Ginny. Harry Ron i Hermiona się zgodzili. Każdy uczeń na tą zabawę mógł wziąć jeden magiczny przedmiot. Nie można było używać różdżki. Harry wziął mapę Huncwotów, Ron wziął pelerynę-niewidkę Harry'ego Ginny wzięła mały szukacz jak pokaże się mu jedną rzecz to może szukać reszty podobnych (jeszcze nie używany) a Hermiona nic nie wzięła nie miała pomysłu co wziąć. o 10 kilka grup gryfonów czekało na start przeciwko Harry'emu wystąpiły drużyny w których byli: Seamus, Dean, Neville i Colin brali tez udział: Fred i George( jednak wrócili do szkoły się zajęli się sklepem) z Angeliną i Katie. Było też kilaka drużyn młodszych gryfonów, których Harry nie znał. Ruszyli Harry postanowił najpierw ruszyć w stronę łazienki Jęczącej Marty, Ron zauważył jak wchodzi tam profesor McGonagall. Cała czwórka weszła do łazienki sprawdzili kilka miejsc okazało się, że herb znajdował się w ostatniej wiecznie zamkniętej toalecie. Harry podsadził Ginny, żeby sięgnęła po herb. Ginny włożyła herb do szukacza i namierzyła nowy herb. Był z jednej z pobliskich zbroi. Nagle zaczęło coś głośno pikać i szukacz się zepsuł.
-Fred i George będą musieli mi oddać pieniądze.- zaczęła się śmiać Ginny.Dzięki sprytowi Hermiony, znaleźli jeszcze kilka dodatkowych w ulubionych miejscach Dumbledora i McGonagall. Po jakimś czasie zauważyli, że w herbach było kilka zagadek. Ułatwiło im znalezienie 8 nowych herbów. O 12 był koniec zadania wszystkie grupy zgromadziły się i zliczono znalezione herby. Drużyna Freda i Georga została zdyskwalifikowana (zamiast znaleźć kopiowali herby), drużyna Deana zdobyła 20 herbów, młodsze grupy znalazły po 16, 10 i 18 a drużyna Harry'ego zdobyła 21 herbów. Nagrodą była paczka fasolek wszystkich smaków i kilka czekoladowych żab. Ginny z Harry'm wzięli udział też w konkursach plastycznych, Ron dołączy do nich w quidditch'u z Hermioną wzięli udział w konkursie o historii magii i Hogwartu.Przez cały dzień wzięli udział w wielu zabawach . Po całym dniu cała czwórka miała pełno słodyczy a wieczorem była impreza w pokoju wspólnym Gryffindor'u. O 23 zakończyła się wyjściem profesor McGonagall. O 24 kiedy wszyscy upewnili się, że opiekunka domu już śpi zeszli i dalej imprezowali. Ognista i piwko kremowe lało się. Wcześniej w towarzystwie nauczyciela nie mogli pić. O godzinie 5 rano impreza się skończyła. Następnego dnia nie było lekcji dla każdego domu. Zostały także ogłoszone wyniki konkursu ,co zdziwiło wszystkich, na herby domów z każdego domu brana była grupa z największa liczbą znalezionych herbów.Pierwsze i drugie miejsce zajęli krukoni ze znalezionymi 32 i 28 herbami a trzecie miejsce dostali gryfoni. Harry Ron Ginny i Hermiona dostali kupony na 100galeonów w miodowym królestwie.
-Ciekawe co dostali Ci z pierwszego i drugiego miejsca jak my tak dużo mamy do wydania- powiedział Ron.
-Nie ważne Ron -uśmiechnęła się Hermiona.W sobotę było wyjście do Hogesmead. Nikt jednak nie oddał swojego kuponu na 100 galeonów bo mieli już i tak dużo słodyczy z konkurencji.
Fauny blog :3 czekam na więcej i zapraszam serdecznie do mniehttp://panna-weaslay.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń