Muzyka

poniedziałek, 18 lipca 2016

piątek, 1 sierpnia 2014

26.Pożegnanie Dursley'ów

 Przepraszam, że takie krótkie ~ Ginny

Nadeszła godzina 12, Harry napisał do Ginny, żeby czekała na niego 12:30 pod jeziorem niedaleko Nory. Harry zszedł pożegnać się z wujostwem.
-Wujku, Ciociu no i ty Dudley-zaczął Harry- przyszedłem się z wami pożegnać. Zaraz będę się deportował-wujek zrobił tu minę niedowiarka ale Harry olał to.-może i was nie nienawidziłem czasami, wolałbym czasami żyć w domu dziecka aniżeli u was to jednak dziękuje wam za trud mojego wychowania.Dziękuje, że nie zrobiliście mi takiej krzywdy jak Dudley'owi.
-Mi krzywdę co ty gadasz?-Dudley poczuł się urażony
-Nie ważne, dobra więc żegnam. -powiedział. Niespodziewanie ciotka petunia podeszła do niego i uściskała go. Szepneła mu do ucha
-Uważaj na siebie! Nie daj się wykończyć jak Lily-i odeszła. Harry kiwnął do niej głową. Nikt tego nie zauważył oprócz ciotki.  Po chwili podszedł wuj i uścisnął mu dłoń. Dudley uścisnął ją po wujku i powiedział, że będzie tęsknić za Harrym, przecież Harry go uratował i to nie raz.Bliznowaty powiedział mu z trudnością
-Jak będziesz czegoś potrzebował zadzwoń-wręczył Dudley'owi karteczkę z numerem telefonu.
-To ja już idę-uśmiechnął się Harry i nagle jakby nigdy nic deportował się po środku salonu Dursley'ów.
Ginny lekko podskoczyła gdy usłyszała lekkie huknięcie za plecami.
-Witaj skarbie-Harry rozłożył ręce a Ginny na niego naskoczyła. Zaczęli się namiętnie całować. Nagle cały świat zniknął i została tylko ich dwójka. Po chwili oderwali się od siebie. Nie wiadomo jak znaleźli się na trawie pod drzewem. Ginny położyła głowę na torsie chłopaka i opowiadała jak to było bez niego. O Hermionie i o Ronie o tym co mama przygotowała dla Harry'ego (zapomniała, ze to miała być niespodzianka). Po kilku minutach znowu się całowali, teraz już ktoś im przeszkodził. Dryń! Dryń! Dobiegł głos z kieszeni czarnych dżinsów Harry'ego.
-Przepraszam kochanie.-Harry wyjął telefon i odebrał go-Dzień dobry tu Harry Potter.
-O cześć Harry to ja Dudley. Sprawdzam czy to na pewno twój numer i chciałem też zobaczyć czy dotarłęś cały i zdrowy na miejsce twojego spotkania. -odezwał się głos Dudleya w telefonie
-Tak spokojnie Dudley to ja
-To dobrze cześć
-Cześć-odpowiedział Harry i włożył telefon do kieszeni.
-Czy to nie był przypadkiem ten młody Dursley twój kuzyn-zapytała Ginny
-Tak to był on, dałem mu mój numer w razie co i zadzwonił, żeby zobaczyć czy to na pewno ja i czy szczęśliwie dodarłem na miejsce-Harry wybuchnął śmiechem to samo zrobiła Ginny

czwartek, 31 lipca 2014

25.Szczęścliwy los

Czas u Dursley'ów mijał wolno. Harry cały czas zastanawiał się jak powiedzieć wujostwu, że się przeprowadza. Oni mieli nadzieje, że Harry będzie pracował w świecie mugoli i będzie im dawał zarobione przez siebie pieniądze. Co dziennie pisał z Ginny listy. Ginny ciągle pytała się kiedy wreszcie przyjedzie. Harry mówił, że najpierw musi znaleźć pracę. Dzisiaj miało to się zmienić. Harry zobaczył sowę imieniem Hagrid wlatującego przez okno, Harry się zdziwił bo Ginny nie pozwoliła mu odpisać na poprzedni list i podziękować za paczkę, z którym przyleciała Hedwiga. W paczce od Hedwigi była koszulka z napisem "Zajęty więc nie tykaj go dziewczyno."  z przodu a z tyłu "Kocham Ginny ♥" 

Drogi Harry!
Wiem, że nie odpisałeś mi ale nie mogę dłużej czekać i muszę Ci to powiedzieć. Przyjeżdżaj jak najszybciej. Wiem, wiem musisz znaleźć najpierw prace. Ale mamy niespodziankę a raczej nasz kochany minister magii Kingsley ma da Ciebie niespodziankę. Jak chcesz możesz zostać aurorem. Testy potrwają tydzień, a potem jak je zdasz będziesz mógł zostać aurorem. Nie wiem ile będziesz zarabiać, ale wiem, że dostaniesz własne mieszkanie lub domek jednorodzinny zależy jak Ci przypadnie. 

Kochająca Ginny ♥♥♥

Harry nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Szybko ruszył w stronę salony gdzie siedzieli Dursley'owie. Zawahała się chwilę przed wejściem ale jednak wszedł. 
-Ciotko, wuju-zaczął Harry a małżeństwo spojrzało na siebie a potem na niego- muszę wam poinformować, że postanowiłem się wyprowadzić.Będę starał się o pracę w ministerstwie. Wejście mam gładkie muszę zdać tylko testy, potem dostanę własne mieszkanie lub domek jednorodzinny. 
 -Aaale jak to się wyprowadzasz? Jak sobie to wyobrażasz? Jesteś mi i swojej cioteczce winny wychowanie, jedzenie i ubrania z całego dotychczasowego życia.
- A zliczyliście ile to wyjdzie funtów? A i ubrań nie liczcie wszystkie mam po Dudley'u więc wychodzi na to, że i tak byście je wyrzucli.
-No dora to ubrań nie liczymy. Wychodzi dokładni eee a jak wasza waluta się nazywa? -spytał wuj
-No zależy ale przyjmij, że galeon.-powiedział Harry
-A ile galeonów wart jest funt? -wuj Vernon zakładał, że galeon to mniej niż funt
 -Raczej ile funtów wart jest galeon.-poprawił go Harry 
-No dobra dobra to ile?-zapytał zirytowany wuj.
 -1 galon to 20 funtów-Harry chciał być szczery to powiedział pradę
-Coo? Dużo a na przykład dla porównania ile u was kosztuje taka hymm róż... patyczek do wymachiwania?
-Zależy ale zazwyczaj 5 galeonów.-wuj Vernon słysząc to wypluł łyk kawy, który właśnie wziął. 
 -Oo czyli będziesz zarabiał dość dużo, to tez podniesie koszty.
-Wuju ja nie wiem czy w ogóle dostane ta pracę albo inaczej nie wiem ile będę zarabiał
-Aa to ciekawe nie wiesz ile ale i tak chcesz tam iść?
-Tak i myślę, że sobie poradzę, bo to dość dobre stanowisko w ministerstwie- powiedział Harry 
-No dobrze -wuj Vernon wiedział, że Harry możne już używać czarów i próbował nie wkurzać chłopaka większą ilością pytań -a więc wychodzi mi i to po odjęciu wszelakich rabatów 30000tysięcy funtów 
-No dobrze dziękuje za informacje. Za jakiś czas około miesiąc lub 3 miesiące przyjadę i wam dam-Harry pomyślał tez, że nie będzie tak ciężko przecież to tyko 3000galeonówale jedna wujek jest bezduszny jak można zadąć od kogoś pieniędzy za wychowanie go.
-Świetnie. A Harry powiedz u kogo będziesz mieszkał zanim dostaniesz pracę w ministerstwie? -spytała się ciotka
-U rodziny mojej narzeczonej.
-Narzeczonej? Masz dziewczynę, z która się zaręczyłeś? Nie żartuj kto by ciebie chciał!-zaśmiał się Dudley 
-Tak mam- Harry wyjął zdjęcie gdy się przytulają. Dudley zamilkł 
-To ja już pójdę do siebie Dobranoc! Jutro będę wyjeżdżał.-powiedział Harry z uśmiechem
Harry poszedł do siebie do pokoju żeby zacząć się pakować. Szybko zdążył wyskrobać jeszcze list do Ginny.

SKARBIE!
PRZYJADĘ DO WAS JUTRO WIECZOREM ALBO POPOŁUDNIU(Dam ci znać dokładnie o której) CZEKAJ NA MNIE KOŁO JEZIORKA BO WOLĘ SIĘ NAJPIERW SPOTKAĆ Z TOBĄ I PRZEDYSKUTOWAĆ COŚ. DOŁĄCZAM DRUGI LIST GO POKAŻ SWOJEJ MAMIE.  
HARRY♥ 

Na drugiej kartce Harry napisał

Ginny! 
Powiedz swojej mamie, że jutro przyjadę do was liczę na duży garnek bigosu.
Harry♥  
Harry dał list sowie, która pierwsza podeszła. Był to Hagrid, Hedwiga smacznie spała pod kołdrą Harry'ego . Stęskniła się za nim. Hagrid odleciał. Harry zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy. Na swój szkolny kufer, który był jedyną torbą jaką posiadał musiał rzucić zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Upchnął wszytki książki sprzed 3 lat, ciuchy oraz mugolskie i magiczne przedmioty. O godzinie 23 w jego pokoju znajdowały się tylko meble i ciuchy na następny dzień. Położył się na łóżku lekko przesuwając Hedwigę. Myślał jak to będzie "Ciekawe jak wyglądają testy na aurora. Nie mogę się doczekac jutra. Spotkam Ginny♥" myślał długo. Nagle przypomniało mu się, że by napisać list do Kingsley'a z pytaniem kiedy i gdzie dokładnie ma się stawić na testy. Wiadomość dostał prawie natychmiast. 
Drogi Harry!
Staw się w biurze aurorów o godzinie 16 dnia 28 lipca. Tam dowiesz się o wszystkim. 
Dobranoc. 
Minister Magii  Kingsley Shacklebolt 

 

wtorek, 29 lipca 2014

24.Ostatni raz w Hogwarcie

Nadszedł już dzień wyjazdu z Hogwartu.Wakacje! Większość uczniów wyczekiwała ich z utęsknieniem przez całe 10 miesięcy, ale jednak nie wszyscy. Ostatni rocznik dla nich kończy się wieka przygoda z magiczną szkołą. Część z nich jak np. Hermiona lub Harry dowiedzieli się o magii właśnie tutaj. Szkoda im było tego, że nie wrócą tutaj. Wszytko przemija i trzeba się z tym zmierzyć!

[Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy~Wisława Szymborska]

-Ginny! Czekaj!-krzyknął Harry do swojej narzeczonej.
-Co się stało?-zapytał
-Daj mi swój kufer. Podłoże go tutaj i proszę przejdź się ze mną po zamku.
-Harry niestety nie mogę umówiłam się z Luną, że pójdziemy do pociągu szybciej. Zostawimy dla was miejsca w przedziale.-pocałowała go w usta i poszła. Harry postanowił przejść się po zamku z Hermioną i Ronem, przecież właśnie z nimi odkrywał sekretne miejsca w tym zamku, z nimi przeżywał pierwsze lekcje, pierwsze zaklęcie,, pierwszy eliksir, pierwszy szlaban i pierwszy lot na miotle. Znalazł ich
-Ej Ron! Hermiona! Czekajcie-podbiegł do nich- Może przejdźmy się po zamku ostatni raz?
-No właśnie chcieliśmy cię szukać-powiedziała Hermiona.Mijali korytarze i pełno portretów, niektóre się nawet z nimi żegnały. Spotkali kilka duchów, z którymi ucięli mała pogawędkę.
-Pamiętacie jak pierwszy raz uciekaliśmy przez Filchem? To było wtedy gdy szliśmy do Izby Pamięci co Draco was wrobił a ja poszłam za wami.
-Noo pamiętam ale chyba nawet wtedy spotkaliśmy Puchszka? Co nie?-powiedział Ron
-Masz racje! Pamiętam jak się wtedy nienawidziliście.-zaśmiał się i nagle cała trójka wybuchnęła śmiechem.Przeszli jeszcze kilka korytarzy wspominając co się działo na każdym z nich. Doszli do pokoju życzeń.Harry myślał o tym żeby pokazał się tak jak za pierwszym razem go ujrzeli. Stai w pokoju i tylko wspominali.
-Jejku! Za 1o minut odjeżdżamy-krzyknęła Hermiona
-To chodźcie biegiem!-powiedział Harry.
Biegli tak jakby coś wielkiego ich goniło. Ledwo zdążyli dobiec do pociągu gdy uświadomili sobie, że ich bagaże zostały na peronie. Ron i Harry pobiegli po nie wrzucili je Hermionie do pociągu. Pociąg ruszył Ronowi udało się jeszcze do niego wskoczyć. Harry został na peronie. Patrzył jak pociąg się oddala. Naglę uświadomił sobie jedno. Był tam przed chwilą może się teleportować. TRZASK! Harry pojawił się koło Hermiony która prawie się przewróciła.
-O jednak wapadłeś na te pomysł-powiedział Ron
-No! Chodźcie poszukamy Ginny w przedziałach. Miała nam zająć przedział.-powiedział Harry i ruszył pierwszy ze swoim bagażem. Po jakiś 10 minutach znaleźli przedział gdzie była Ginny Luna i Neville.
-No wreszcie -zaśmiał się Neville
-Ledwo co zdążyliśmy. Harry musiał się teleportować. -powiedziała Hermiona i usiada
-Harry dobrze, że na to wpadłeś skarbie. -powiedziała Ginny kładąc głowę na jego ramieniu.Już prawie byli na miejscu cała drogę rozmawiali.Okazało się, że Weasley'owie zaprosili Hermione żeby się do nich wprowadziła puki nie znajdzie sobie pracy i mieszkania. Dla Harry'ego też mieli taką propozycje, ale chłopak przyjedzie jak już to w połowie lipca musi się spakować.
-Mam do was prośbę! Nie mówcie nic rodzicom i nikomu, że jesteśmy zaręczeni.Dobrze?-zapytał Harry
-Nie ma sprawy-powidział Ron
-Ok-powiedziała Hermiona i Ginny
-Chciałbym, żeby to usłyszeli ode mnie i Ginny w spokoju a nie na peronie i w ogóle -powiedział i uśmiechnął się.
-Masz to jak w banku, że nie powiemy! Przekażemy bliźniakom, że by się nie wygadali.-powiedział Ron
-Dzięki wielkie.
Pociąg podjechał na peron 9 i 3/4. Weasley'owie jak zwykle czekali na dzieci na peronie.
-Witajcie!-powiedziała Pani Weasley ucałowała i wyściskała każdego.
-To jak Hermiono i Harry wprowadzacie się do nas?-zapytała z szerokim uśmiechem
-Ja tak -powiedziała Hermiona- jutro muszę wszytko zabrać z domu.
-To wspaniale! A ty Harry?
-Ja jeszcze nie wiem, ale zapewne tak. A jak już to w połowie lipca. Muszę rozmówić się z ciotką i wujem.
-Ufamy, ze jednak przyjedziesz.-zapowiedziała Molly
- Dobra dzieciaki musimy już jechać. Harry podwieźć cię do domu?-zapytał Pan Weasley 
-Nie dziękuje. Dursleyowie czekają na mnie.
-No dobrze to do zobaczenia-każdy uściskał Harry'ego. Ginni prosiła o chwilę sam na sam z Harry'm
-Harry, weź ten pierścionek i przywieź mi go jak najszybciej. Daje ci go żeby mieć pewność, że przyjedziesz-pocałowała go tak jak nigdy wcześniej
-Dobrze-odwzajemnił pocałunek. Ginny poszła za rodziną a Harry ruszył w druga stronę do Dursleyów

środa, 23 lipca 2014

23.Bal

Nadszedł ten dzień. Bal! Wszystkie dziewczyny w szkole były lekko podenerwowane. W głowie każdej z nich rodziło się jedno pytanie: "Czy zdążę". Podczas śniadania kilka najbardziej zdenerwowanych puchonek odetchnęło z ulgą, przyszły ich paczki z sukienkami. Harry nie zauważył nawet jak szybko Hermiona i Ginny zjadły śniadanie i pobiegły do swoich sypialni.
-Ron, która godzina?-zapytał Harry Rona kiedy Ginny ucałowała go i pobiegła. Ron podniósł dumnie swoją rękę z nowym zegarkiem.
-11:45 powiedział
-Nie rozumiem dlaczego dziewczyny tak bardzo przejmują się przecież zostało im jeszcze trochę ponad 6 godzin.
-Jakby ktoś kiedyś napisał książkę o tym jak zrozumieć kobiety miał by kupon do końca życia na wszystko za darmo w naszym sklepie.-powiedział George siedzący koło Harry'ego
-A no tak! -powiedział nagle Harry - Ron mieliśmy iść do Hogesmead do Miodowego królestwa i do tego sklepu, w którym zamówiliśmy te małe bransoletki z kwiatami dla dziewczyn .
-A no! Kompletnie o tym zapomniałem!
Obaj zerwali się na równe nogi. Szybko pobiegli do sypialni wzięli pieniądze i popędzili w stronę wioski. Weszli do sklepu z dodatkami Pana Vesnico.
-Dzień dobry- wydyszeli zdyszani
-Witam w moim sklepie co chcieliście chłopcy?-zapytał starszy mężczyzna
 -My zamawialiśmy bransoletki z kwiatami na dzisiejszy bal.
-A jak mniemam Pan Potter i Pan Weasley? Tak? - chłopcy pokiwali głową- jesteście ostatnimi lepiej się pospieszcie do zamku jak mi się zdaje zostały 4 godziny.
-4godziny? Ron twój zegarek źle chodzi!
-No ale przecież to nie możliwe żeby chodził źle aż o 2 godziny!-powiedział Ron z obużeniem
-A dolicz czas, który spędziliśmy na znalezieniu forsy, przyjściu tutaj i do miodowego królestwa.
-A no tak -Ron uderzył się lekko w czoło - już cofam o ta godzinę zegarek.
-Dobrze chłopcy już macie tutaj. Jo iż jesteście trochę zdenerwowani to macie o połowę taniej. -sprzedawca się do nich uśmiechnął- Od każdego poproszę 3 galeony.
Chłopcy wyjęli pieniądze. Nie wiedzieli wcześniej jakie kolory sukienek będą miały dziewczyny ,to one wysłały do sprzedawcy w kopercie kawałek materiału. Ale wszytko było już jasne. Hermiona będzie miała czerwoną sukienkę a Ginny niebieską.
~kilka godzin później~
Chłopcy czekali na dziewczyny w pokoju wspólnym. Pierwsza spokojnym krokiem zeszła Hermiona jej sukienka była krwisto czerwona, sięgała do połówki łydki, plecy miała odkryte a z przodu przy tali była koronka do końca sukienki. 
-Cudnie wyglądasz- podszedł Ron do Hermiony i założył jej bransoletkę na nadgarstek. Pocałował ją w rękę i dołączyli do Harry'ego czekającego na Ginny.Ginny zeszła chwilę po Hermionie. Jej niebieska sukienka była długości sukienki Hermiony. Z tyłu na całych plecach miała tylko koronkę a reszta sukienki była zwykła ale jednocześnie piękna. Na szyi Ginny spoczywał naszyjnik z czerwonym oczkiem. Harry dopiero teraz dostrzegł, że Hermina ma taki sam ale koloru niebieskiego.Harry podszedł do swojej dziewczyny. Nachylił się pocałował rękę po czym włożył jej na nadgarstek bransoletkę. Poszli do Wielkiej Sali gdzie miał odbyć się bal. Usiedli przy 4-osobowym stoliku. Sposób nabywania jedzenia był taki sam jak w czasie balu Bożonarodzeniowego w trakcie Turnieju Trójmagicznego. Zaczęły się tańce. Harry z Ginny dużo tańczyli. Po jakiejś godzinie Ron z Hermioną udali się na zewnątrz pod pretekstem przewietrzenia się. Harry i Ginny zaczęli się śmiać jak to usłyszeli. Po kilku minutach bliznowaty i rudowłosa wyszli na zewnątrz. Usiedli przy drzewie koło jeziora. Ginny wtuliła się w Harry'ego
-Harry szkoda, że to wszystko nie może trwać wiecznie -powiedział
-Zobaczysz, że potrwa- powiedział Harry. Po chwili ciszy Harry wziął się w garść.
-Skarbie pamiętasz jak korespondowałem z kimś przez cały tydzień na okrągło.-dziewczyna kiwnęła głową i wpatrzyła się w oczy chłopaka. -To był twój tata i starsi bracia, prosiłem ich o coś i się zgodzili.Nawet Ron i Charlie. Ginny wstań- dziewczyna wstała przy pomocy chłopka. Harry uklęknął przed dziewczyną. Ginny nie miała pojęcia o co chodzi.
-Ginevro Weasley czy zostaniesz moją żoną, panią Potter.-Ginny popłakała się, nic nie mówiła
-Harry ale nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
-Ginny kochanie nie musimy się od razu żenić
- No tak masz rację.
-Więc jak.
-Tak!-krzyknęła Ginny, Harry włożył jej pierścionek na rękę a ona się na niego rzuciła. Niestety byli tak blisko jeziora, że do niego wpadli. Szybko wyskoczyli z lodowatej wody. Rozbawieni faktem kąpieli w jeziorze wracali do zamku gdzie przy wejściu spotkali Rona i Hermionę.
-A wam co się stało- zapytał Ron śmiejąc się
-Wpadliśmy do jeziora gdy się rzuciłam na Harry'ego.-uśmiechnęła się Ginny
-A dlaczego się na niego rzuciłaś? -zapytał Ron patrząc podejrzliwym wzrokiem na tą dwójkę.
-Ron to nie to co myślisz-powiedział Harry- Ja...- nie zdążył powiedzieć do końca gdy Ginny położyła mu palec na usta.
-Ja im to powiem-uśmiechnęła się Ginny - no bo Harry ...
-No powiedzcie!-powiedziała Hermiona
-Harry poprosił mnie o rękę no i się zaręczyliśmy! -krzyknęła uradowana Ginny pokazując pierścionek zaręczynowy.
-Ale to wspaniałe!!! -powiedziała Hermiona z łzami w oczach.
-Dzięki stary, że się zgodziłeś- powiedział Harry do Rona tak żeby dziewczyny nie słyszały.
-Harry może już pójdziemy? Zimno mi-powiedziałaGinny
-Dobrze -powiedział Harry. Objął swoją narzeczoną ramieniem i poszli w stronę pokoju wspólnego. Ludzie się im dziwnie przyglądali, ale olewali to bo przecież we dwójkę byli mokrzy. Weszli do pokoju wspólnego. Gryfoni pytali się co się stało ale odpowiadali tylko, że jutro się wszyscy dowiedzą. Harry odprowadził Ginny do jej sypiali, pocałował ją namiętnie i pożegnał się.
Harry po przebraniu się wszedł do łóżka, myślał o ukochanej "Ginny jak ja ją strasznie kocham! Cieszę się że się zgodziła! Mam nadzieje że nam się ułoży! Za rok ona idzie do Hogwartu, a ja będę zarabiał na nasz ślub i dom! Ale mam szczęście! Jestem z kobietą mojego życia!" myślał tak 3 godziny gdy zegar wybił 1:38 chłopak zasnął. Rudowłosa też myślała o ukochanym " Ciekawe czy się nam ułoży? Kocham go, ale jednak się boję! Mam nadzieje że nic się nie stanie! On musi mie mocno kochać! Przecież prosił o zgodę moich braci i ojca!" dziewczyna zasnęła dopiero po 3, gdy Hermiona wróciła do dormitorium, przestała się martwić o nią i zasnęła w łóżku ze 100% świadomością że jej ukochany naprawdę ją kocha.

niedziela, 13 lipca 2014

22. Romantyk Ron

Nadszedł czerwiec. Ginny zdała egzaminy z teleportacji. Uczniowie ostatnich klas napisali już owutemy. Wyniki miały przyjść w wakacje. DO końca roku szkolnego zostały jeszcze 2 tygodnie, w których tylko nieliczni nauczyciele jak Severus Snape czy Sybilla Trelawney nadal prowadzili lekcję. Zostało 5 dni do balu. Harry nie mógł się zebrać, aby zapytać Ginny czy chcę iść, a Ron stwierdził, ze skoro chodzi z Hermioną to nie musi się jej pytać o coś takiego. Był wieczór Harry z Ginny postanowili przejść się po błoniach. Usiedli przy pod drzewem przy jeziorku i obserwowali wolne ruchy ośmiornicy. Ginny była wtulona w tors Harry'ego.
-Ginny wiesz, że za 5 dni bal? -zapytał Harry
-Tak wiem -odpowiedziała, czuła, ze Harry w końcu ją zaprosi
-A czy możne byś nie chciała no ten byś się nie zgodziła i może poszła na ten bal z yyyy -załamał mu się głos - Ronem
-Co? Ronem?-zapytała robawiona
-Nie chodziło mi o mnie czy byś ze mną nie poszła na bal? -zapytał juz bardziej spokojny
-Tak!- powiedziała i przez kilka sekund całowali się. W końcu ją zapytał odetchnął i zerwał kwiatek zza pleców i podał go jej.
-Dziękuję -uśmiechnęła się- Już myślałam, że mnie nie zaprosisz a wiesz dziwnie jest iść na bal samą a mieć chłopaka
-No właśnie wiem, a Ron uważa, że jak jest z Hermioną to nie musi się jej o to pytać -zaśmiał się Harry
-No w końcu to Weasley męska część naszej rodzinny nie myśli racjonalnie- zaczęli się śmiać
-Robi się zimno może wrócimy? -zapytała Ginny. Harry wstał podał jej rękę, zdjął z siebie bluzę i dał jej żeby się okryła. Szli rozmyślając jak będzie na balu.Weszli do pokoju wspólnego.Usiedli przy regale z pucharami Gryffindor'u koło Rona i Hermiony.
-Hermiono! Harry zaprosi mnie na bal!- powiedziała Ginny z uśmiechem
-To super! Cieszę się -odpowiedziała Hermiona patrząc na Rona. Ron pociągnął Harry'ego i odeszli kawałek.
-Harry! Ja chyba jednak muszę zaprosić Mione na ten bal masz może jakiś kwiatek czy coś?-powiedział spanikowawszy Ron
-Poczekaj zaraz coś wymyślę-powiedział Harry i rozejrzał się po pokoju wspólnym.Podszedł do Angeliny, która trzymała bukiet kwiatów od Georga.
-Angelino, mogę cie na chwilkę poprosić?-powiedział Harry
-Tak-odpowiedział i odeszła kawałek z nim
-No bo jest sprawa.Ron chciał zaprosić Hermionę na bal tak naglę, bo myślał, że nie musi tego robić skoro są razem.-ciągnął Harry-I oto rodzi się pytanie w twoją stronę. Chciałbyś dać jednego malutkiego kwiatka z bukietu?
-Ja no ten... Hermiona nie powinna wiedzieć, że to z bukietu innej.-spojrzała na Hermione, którą pomysłowa Ginny odwróciła plecami od całego pokoju. -Spytam się Georga czy mogę. -Angelina podeszła bo jednego z rudych bliźniaków i opowiedział o co chodzi on zaczął się śmiać i w ostateczności się zgodził.
-Wielkie dzięki- wziął od niej kwiatka i kiwnął głową do Georga w geście podziękowania.Podszedł do Rona.
-Masz- podał Ronowi małego niebieskiego kwiata 
-Dzięki- odpowiedział. Podeszli do dziewczyn. Harry pokazał Ginny, żeby poszli.
-Hermiono ja idę, Harry mi coś obiecał- Podeszła do Harry'ego i poszli po schodach do dormitorium.
-Hermiono musimy porozmawiać- powiedział Ron, dziewczyna się trochę zdenerwowała chociaż nie dała poznać tego po sobie- No bo wiesz już długo ze sobą chodzimy -ciągnął - Może i śmieszne jest to co mówię, ale się strasznie denerwuje. Dobra nie będę owijał w bawełnę. Czy ty... no yy,..
-Wykrztuś to z siebie! -widać było, że się zdenerwowała, miała łzy w oczach
-Nie płacz proszę-powiedział Ron - Chodzi mi o to. Czy pójdziesz ze mną na bal.-wyciągnął kwiatka za pleców. Hermiona rzuciła mu się w ramiona.
-Tak! Tylko proszę już nie mów nigdy więcej tak jak mówiłeś. Brzmiało to tak jakbyś chciał ze mną zerwać -powiedział i pocałowała go
-Dobrze - powiedział gdy się oderwali od siebie. W pokoju wspólnym słychać było gwizdy i oklaski. Dopiero teraz Ron i Hermiona zorientowali się, że prawie wszyscy gryfoni przyglądali się im. Zaczerwienili się i poszli do dormitorium.

sobota, 12 lipca 2014

21. Dzień puchona, krukona, ślizgona i gryfona

Był poniedziałkowy poranek kiedy wszyscy uczniowie czekali na godzinę 7 rano żeby wyjść z pokoju wspólnego i przekonać się co naszykowali nauczyciele. Wychodząc widać było głównie 2 barwy żółta i czarną. "Hufflepuff" pomyślał Harry. W trakcie śniadania wszyscy uczniowie rozmawiali o co może chodzić. Harry podszedł do Susan Bones, która nie miała na sobie szkolnego mundurka tak jak wszyscy puchoni.
-Wiesz o co chodzi z waszymi barwami w całej szkole?-zapytał
-Mam nadzieje, ze to nie miało być chamskie? -zapytała
-Nie no co ty ale po prostu wszyscy się zastanawiają- powiedział
-A ok. My ogólnie sami jeszcze nie wiem o co chodzi. Wiemy tylko jedno. Po śniadaniu marsz do pokoju wspólnego.-powiedziała Susan naśladując głos profesor Sprout
-Aha, ok. Dzięki- powiedział i odszedł. Po powrocie do stołu gryfonów powiedział kolegom czego się dowiedział.Pierwszą lekcją jaką mieli dzisiaj gryfoni ostatniej klasy była Obrona Przed Czarną Magią z puchonami ale nie było nikogo z Hufflepuff'u. Mieli mieć dzisiaj też zielarstwo ale zamiast niego mieli drugą transmutacje.
-Pani profesor-zgłosiła się Hermiona- zastanawiamy się dlaczego puchonów nie ma dzisiaj na lekcjach i dlaczego cała szkoła jest w ich barwach.-spytała się. Profesor McGonagall spojrzała się dziwnie na Hermionę jakby chciała udowodnić, że nigdy z jej ust nie słyszała pytania niezwiązanego z lekcją.
-Dzisiaj jest taki jakby dzień Hufflepuff'u. Puchoni mają dzisiaj dzień wolny i są dla nich przygotowane zabawy i wyzwania.-zaczęły się w klasie szepty i kilka rąk podniosło się w górę- nic więcej wam nie powiem. Nie powinnam wam w ogóle mówić tego, więc proszę zostawicie to dla siebie. Cały dzień Harry Ron i Hermiona spędzili nad rozmyślaniami nad dniem gryfonów i ucząc się do egzaminów końcowych owutemów , które mają odbyć się za kilka miesięcy.Nadszedł wtorek był on dniem krukonów, tego dnia Luna nie przyszła do Nevilla więc chłopak rozmawiał cały wieczór z Ginny i Hermioną przed kominkiem, a Harry Ron pisali wypracowanie dla Snape'a. W środę był dzień dla ślizgonów. Gryfoni się cieszyli mieli spokój na eliksirach, chociaż Snape i tak nie dawał im żyć. Nadszedł czwartek-dzień Gryffindor'u. Wszyscy gryfoni wstali z uśmiechem. Weszli do Wielkiej Sali jak wcześniej miały wszystkie domy, gryfoni mogli sobie zamówić co tylko chcą na talerze tak jak w trakcie Balu Bożonarodzeniowego. Po obfitym śniadaniu nadszedł czas na zaznajomienie się z planem dnia. Poszli do pokoju wspólnego gdzie czekała już profesor McGonagall.
-Dzisiaj jak wiecie jest dzień Gryffindor'u. Mam tu dla każdego plan dnia i wybór atrakcji w jakich możecie wziąć udział. Miłej zabawy. A i jeszcze jedno inni uczniowie nie będą was widzieć.- powiedział i uśmiechnęła się McGonagall. Każdy uczeń dostał po kartce z zabawami.
-Hymm o 10 jest szukanie godeł po szkole w grupach 4-osobowych może weźmiemy udział?-zapytała Ginny. Harry Ron i Hermiona się zgodzili. Każdy uczeń na tą zabawę mógł wziąć jeden magiczny przedmiot. Nie można było używać różdżki. Harry wziął mapę Huncwotów, Ron wziął pelerynę-niewidkę Harry'ego Ginny wzięła mały szukacz jak pokaże się mu jedną rzecz to może szukać reszty podobnych (jeszcze nie używany) a Hermiona nic nie wzięła nie miała pomysłu co wziąć. o 10 kilka grup gryfonów czekało na start przeciwko Harry'emu wystąpiły drużyny w których byli: Seamus, Dean, Neville i Colin brali tez udział: Fred i George( jednak wrócili do szkoły się zajęli się sklepem) z Angeliną i Katie. Było też kilaka drużyn młodszych gryfonów, których Harry nie znał. Ruszyli Harry postanowił najpierw ruszyć w stronę łazienki Jęczącej Marty, Ron zauważył jak wchodzi tam profesor McGonagall. Cała czwórka weszła do łazienki sprawdzili kilka miejsc okazało się, że herb znajdował się w ostatniej wiecznie zamkniętej toalecie. Harry podsadził Ginny, żeby sięgnęła po herb. Ginny włożyła herb do szukacza i namierzyła nowy herb. Był z jednej z pobliskich zbroi. Nagle zaczęło coś głośno pikać i szukacz się zepsuł.
-Fred i George będą musieli mi oddać pieniądze.- zaczęła się śmiać Ginny.Dzięki sprytowi Hermiony, znaleźli jeszcze kilka dodatkowych w ulubionych miejscach Dumbledora i McGonagall. Po jakimś czasie zauważyli, że w herbach było kilka zagadek. Ułatwiło im znalezienie 8 nowych herbów. O 12 był koniec zadania wszystkie grupy zgromadziły się i zliczono znalezione herby. Drużyna Freda i Georga została zdyskwalifikowana (zamiast znaleźć kopiowali herby), drużyna Deana zdobyła 20 herbów, młodsze grupy znalazły po 16, 10 i 18 a drużyna Harry'ego zdobyła 21 herbów. Nagrodą była paczka fasolek wszystkich smaków i kilka czekoladowych żab. Ginny z Harry'm wzięli udział też w konkursach plastycznych, Ron dołączy do nich w quidditch'u z Hermioną wzięli udział w konkursie o historii magii i Hogwartu.Przez cały dzień wzięli udział w wielu zabawach . Po całym dniu  cała czwórka miała pełno słodyczy a wieczorem była impreza w pokoju wspólnym Gryffindor'u. O 23 zakończyła się wyjściem profesor McGonagall. O 24 kiedy wszyscy upewnili się, że opiekunka domu już śpi zeszli i dalej imprezowali. Ognista i piwko kremowe lało się. Wcześniej w towarzystwie nauczyciela nie mogli pić. O godzinie 5 rano impreza się skończyła. Następnego dnia nie było lekcji dla każdego domu. Zostały także ogłoszone wyniki konkursu ,co zdziwiło wszystkich, na herby domów z każdego domu brana była grupa z największa liczbą znalezionych herbów.Pierwsze i drugie miejsce zajęli krukoni ze znalezionymi 32 i 28 herbami a trzecie miejsce dostali gryfoni. Harry Ron Ginny i Hermiona dostali kupony na 100galeonów w miodowym królestwie.
-Ciekawe co dostali Ci z pierwszego i drugiego miejsca jak my tak dużo mamy do wydania- powiedział Ron.
-Nie ważne Ron -uśmiechnęła się Hermiona.W sobotę było wyjście do Hogesmead. Nikt jednak nie oddał swojego kuponu na 100 galeonów bo mieli już i tak dużo słodyczy z konkurencji.