Przyszła wiosna a wraz z nią Dean Seamus i Harry zaczęli uczyć Ginny, Nevilla, Lune i Cho piłki nożnej w praktyce. Jak było jeszcze zimno uczyli się teorii zasad, fauli itp. Wyszło słońce i postanowili wykorzystać swoją wiedzę na boisku. Dean poprosił swoich rodziców o piłkę do nogi, którą potem przyniosła sowa. Była sobota wszyscy poszli na boisko do quidditcha, ustawili swoje torby jako bramki, zaczęli grać (bez bramkarzy). Dean jako największy znawca piłki nożnej był sędziom, Luna Cho i Seamus byli w drużynie niebieskiej a Ginny Nevill i Harry w drużynie czerwonej. Dean zagwizdał gwizdkiem. Zaczęli grać najpierw nieudolnie a potem okazało się że grają dość dobrze. Najtrudniej było odebrać piłkę.Luna dobrze balansowała z piłką Ginny uczyła się dość szybko a Cho, ku zdziwieniu wszystkich, grała jak stara i wykwalifikowana zawodniczka. Nevill, którego dość trudno było okiwać podał do Harry'ego a w jego stronę rzuciła się Cho. Prawie się potknęła o piłkę.Harry złapał ją w locie. Ginny zobaczyła to, nie trudno było zgadnąć, że jest niezadowolona. Jak Harry się nie mylił kilka łez spłynęło jej po policzku ale ukryła to. Cho ewidentnie była z tego zadowolona.Po chwili skończyli mecz wynikiem 37:30 dla drużyny niebieskiej. Cho podeszłą do Harry'ego, który czekał na Ginny przebierającą się w szatni
-Harry nie chciałbyś mi udzielić lekcji indywidualnych? -zapytała Cho lekko trzepocząc rzęsami
-Widziałem , że dobrze sobie radzisz na boisku wiec nie jest Ci to potrzebne -powiedział ostrym tonem Harry
-No ale byłabym jeszcze lepsza -upierała się przy swoim Cho
-Nie, zagadaj do Deana i Seamusa -powiedział
-Ale oni nie umieją tak uczyć jak ty -powiedziała
-Na prawdę nie zrobię tego Cho -powiedział
-No dobra jak sobie chcesz -powiedziała Cho i odeszła z obrażoną miną. Po chwili z szatni wyszła Ginny, widząc odchodzącą Cho i lekko czerwonego od złości Harry'ego spytała:
-Czego ona chciał od ciebie- w jej głosie słychać było niezadowolenie.
-Żebym udzielił jej indywidualnych lekcji w nogę -powiedział - Ale nie zgodziłem się - szybko dopowiedział uprzedzając kolejne pytanie Ginny
-To dobrze a w ogóle co to było to na boisku - spytała rozzłoszczona
-Miąłem pozwolić jej się przewrócić? To i tak było instynktowne gdyby to był Draco tez zapewne też bym to zrobił-powiedział
-No mam nadzieje, widziałam jak ona się na Ciebie patrzyła i widać było też że zrobiła to specjalnie- powiedziała już mniej złoszcząca się
-Ginny, nie masz powodu się złościć ani bycia zazdrosną. Ona mnie nie kręci, żadna inna oprócz ciebie mnie nie kręci. A wiesz dlaczego? Bo to ty jesteś ta jedną jedyną! -powiedział i pocałował ją, dziewczyna odwzajemniła pocałunek.
-Dziękuje -powiedział wtulając się w niego. Szli przez błonia. Reka Harry'ego spoczywała na ramieniu Ginny. Po chwili przechodzili już pod portretem po obiedzie. Było około godziny 14.
-Ginny- powiedział Harry w drodze do dormitorium. -Z racji tego, że dzisiaj nie idziemy do Hogsmead i byłaś na mnie zła, Chciałbym Cię zaprosić na randkę -powiedział, może są już razem kilka miesięcy ale nadal było to trudne.
-Tak! Pójdę z tobą na randkę. -powiedział i pocałowała Harry'ego
-To super -odetchnął zadowolony - To o 19 pod portretem?
-Dobrze tylko proszę nie denerwuj się tak jak przed chwilą -pocałowała go jeszcze raz i odeszła do swojego dormitorium. Harry poszedł do siebie, położył się na łóżku. Było to miejsce, w którym najlepiej mu się myślało. "Nie denerwuj się.Czy ja naprawdę się tak denerwuje przy niej? Dlaczego? Jestem z nią tak długo i nadal jest do dla mnie ciężkie. Może to dlatego że kocham ją najbardziej na świecie? Może boje się że mi odmówi? Tak i jedno i drugie. Oddał bym za nią życie w każdej chwili gdybym miał przynajmniej procent pewności że ona przeżyje. Po prostu ją kocham!"myślał Harry i poczuł znane mu od niedawna uczucie motylki w brzuchu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz