Muzyka

czwartek, 31 lipca 2014

25.Szczęścliwy los

Czas u Dursley'ów mijał wolno. Harry cały czas zastanawiał się jak powiedzieć wujostwu, że się przeprowadza. Oni mieli nadzieje, że Harry będzie pracował w świecie mugoli i będzie im dawał zarobione przez siebie pieniądze. Co dziennie pisał z Ginny listy. Ginny ciągle pytała się kiedy wreszcie przyjedzie. Harry mówił, że najpierw musi znaleźć pracę. Dzisiaj miało to się zmienić. Harry zobaczył sowę imieniem Hagrid wlatującego przez okno, Harry się zdziwił bo Ginny nie pozwoliła mu odpisać na poprzedni list i podziękować za paczkę, z którym przyleciała Hedwiga. W paczce od Hedwigi była koszulka z napisem "Zajęty więc nie tykaj go dziewczyno."  z przodu a z tyłu "Kocham Ginny ♥" 

Drogi Harry!
Wiem, że nie odpisałeś mi ale nie mogę dłużej czekać i muszę Ci to powiedzieć. Przyjeżdżaj jak najszybciej. Wiem, wiem musisz znaleźć najpierw prace. Ale mamy niespodziankę a raczej nasz kochany minister magii Kingsley ma da Ciebie niespodziankę. Jak chcesz możesz zostać aurorem. Testy potrwają tydzień, a potem jak je zdasz będziesz mógł zostać aurorem. Nie wiem ile będziesz zarabiać, ale wiem, że dostaniesz własne mieszkanie lub domek jednorodzinny zależy jak Ci przypadnie. 

Kochająca Ginny ♥♥♥

Harry nie mógł uwierzyć w swoje szczęście. Szybko ruszył w stronę salony gdzie siedzieli Dursley'owie. Zawahała się chwilę przed wejściem ale jednak wszedł. 
-Ciotko, wuju-zaczął Harry a małżeństwo spojrzało na siebie a potem na niego- muszę wam poinformować, że postanowiłem się wyprowadzić.Będę starał się o pracę w ministerstwie. Wejście mam gładkie muszę zdać tylko testy, potem dostanę własne mieszkanie lub domek jednorodzinny. 
 -Aaale jak to się wyprowadzasz? Jak sobie to wyobrażasz? Jesteś mi i swojej cioteczce winny wychowanie, jedzenie i ubrania z całego dotychczasowego życia.
- A zliczyliście ile to wyjdzie funtów? A i ubrań nie liczcie wszystkie mam po Dudley'u więc wychodzi na to, że i tak byście je wyrzucli.
-No dora to ubrań nie liczymy. Wychodzi dokładni eee a jak wasza waluta się nazywa? -spytał wuj
-No zależy ale przyjmij, że galeon.-powiedział Harry
-A ile galeonów wart jest funt? -wuj Vernon zakładał, że galeon to mniej niż funt
 -Raczej ile funtów wart jest galeon.-poprawił go Harry 
-No dobra dobra to ile?-zapytał zirytowany wuj.
 -1 galon to 20 funtów-Harry chciał być szczery to powiedział pradę
-Coo? Dużo a na przykład dla porównania ile u was kosztuje taka hymm róż... patyczek do wymachiwania?
-Zależy ale zazwyczaj 5 galeonów.-wuj Vernon słysząc to wypluł łyk kawy, który właśnie wziął. 
 -Oo czyli będziesz zarabiał dość dużo, to tez podniesie koszty.
-Wuju ja nie wiem czy w ogóle dostane ta pracę albo inaczej nie wiem ile będę zarabiał
-Aa to ciekawe nie wiesz ile ale i tak chcesz tam iść?
-Tak i myślę, że sobie poradzę, bo to dość dobre stanowisko w ministerstwie- powiedział Harry 
-No dobrze -wuj Vernon wiedział, że Harry możne już używać czarów i próbował nie wkurzać chłopaka większą ilością pytań -a więc wychodzi mi i to po odjęciu wszelakich rabatów 30000tysięcy funtów 
-No dobrze dziękuje za informacje. Za jakiś czas około miesiąc lub 3 miesiące przyjadę i wam dam-Harry pomyślał tez, że nie będzie tak ciężko przecież to tyko 3000galeonówale jedna wujek jest bezduszny jak można zadąć od kogoś pieniędzy za wychowanie go.
-Świetnie. A Harry powiedz u kogo będziesz mieszkał zanim dostaniesz pracę w ministerstwie? -spytała się ciotka
-U rodziny mojej narzeczonej.
-Narzeczonej? Masz dziewczynę, z która się zaręczyłeś? Nie żartuj kto by ciebie chciał!-zaśmiał się Dudley 
-Tak mam- Harry wyjął zdjęcie gdy się przytulają. Dudley zamilkł 
-To ja już pójdę do siebie Dobranoc! Jutro będę wyjeżdżał.-powiedział Harry z uśmiechem
Harry poszedł do siebie do pokoju żeby zacząć się pakować. Szybko zdążył wyskrobać jeszcze list do Ginny.

SKARBIE!
PRZYJADĘ DO WAS JUTRO WIECZOREM ALBO POPOŁUDNIU(Dam ci znać dokładnie o której) CZEKAJ NA MNIE KOŁO JEZIORKA BO WOLĘ SIĘ NAJPIERW SPOTKAĆ Z TOBĄ I PRZEDYSKUTOWAĆ COŚ. DOŁĄCZAM DRUGI LIST GO POKAŻ SWOJEJ MAMIE.  
HARRY♥ 

Na drugiej kartce Harry napisał

Ginny! 
Powiedz swojej mamie, że jutro przyjadę do was liczę na duży garnek bigosu.
Harry♥  
Harry dał list sowie, która pierwsza podeszła. Był to Hagrid, Hedwiga smacznie spała pod kołdrą Harry'ego . Stęskniła się za nim. Hagrid odleciał. Harry zaczął pakować wszystkie swoje rzeczy. Na swój szkolny kufer, który był jedyną torbą jaką posiadał musiał rzucić zaklęcie zmniejszająco-zwiększające. Upchnął wszytki książki sprzed 3 lat, ciuchy oraz mugolskie i magiczne przedmioty. O godzinie 23 w jego pokoju znajdowały się tylko meble i ciuchy na następny dzień. Położył się na łóżku lekko przesuwając Hedwigę. Myślał jak to będzie "Ciekawe jak wyglądają testy na aurora. Nie mogę się doczekac jutra. Spotkam Ginny♥" myślał długo. Nagle przypomniało mu się, że by napisać list do Kingsley'a z pytaniem kiedy i gdzie dokładnie ma się stawić na testy. Wiadomość dostał prawie natychmiast. 
Drogi Harry!
Staw się w biurze aurorów o godzinie 16 dnia 28 lipca. Tam dowiesz się o wszystkim. 
Dobranoc. 
Minister Magii  Kingsley Shacklebolt 

 

wtorek, 29 lipca 2014

24.Ostatni raz w Hogwarcie

Nadszedł już dzień wyjazdu z Hogwartu.Wakacje! Większość uczniów wyczekiwała ich z utęsknieniem przez całe 10 miesięcy, ale jednak nie wszyscy. Ostatni rocznik dla nich kończy się wieka przygoda z magiczną szkołą. Część z nich jak np. Hermiona lub Harry dowiedzieli się o magii właśnie tutaj. Szkoda im było tego, że nie wrócą tutaj. Wszytko przemija i trzeba się z tym zmierzyć!

[Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy~Wisława Szymborska]

-Ginny! Czekaj!-krzyknął Harry do swojej narzeczonej.
-Co się stało?-zapytał
-Daj mi swój kufer. Podłoże go tutaj i proszę przejdź się ze mną po zamku.
-Harry niestety nie mogę umówiłam się z Luną, że pójdziemy do pociągu szybciej. Zostawimy dla was miejsca w przedziale.-pocałowała go w usta i poszła. Harry postanowił przejść się po zamku z Hermioną i Ronem, przecież właśnie z nimi odkrywał sekretne miejsca w tym zamku, z nimi przeżywał pierwsze lekcje, pierwsze zaklęcie,, pierwszy eliksir, pierwszy szlaban i pierwszy lot na miotle. Znalazł ich
-Ej Ron! Hermiona! Czekajcie-podbiegł do nich- Może przejdźmy się po zamku ostatni raz?
-No właśnie chcieliśmy cię szukać-powiedziała Hermiona.Mijali korytarze i pełno portretów, niektóre się nawet z nimi żegnały. Spotkali kilka duchów, z którymi ucięli mała pogawędkę.
-Pamiętacie jak pierwszy raz uciekaliśmy przez Filchem? To było wtedy gdy szliśmy do Izby Pamięci co Draco was wrobił a ja poszłam za wami.
-Noo pamiętam ale chyba nawet wtedy spotkaliśmy Puchszka? Co nie?-powiedział Ron
-Masz racje! Pamiętam jak się wtedy nienawidziliście.-zaśmiał się i nagle cała trójka wybuchnęła śmiechem.Przeszli jeszcze kilka korytarzy wspominając co się działo na każdym z nich. Doszli do pokoju życzeń.Harry myślał o tym żeby pokazał się tak jak za pierwszym razem go ujrzeli. Stai w pokoju i tylko wspominali.
-Jejku! Za 1o minut odjeżdżamy-krzyknęła Hermiona
-To chodźcie biegiem!-powiedział Harry.
Biegli tak jakby coś wielkiego ich goniło. Ledwo zdążyli dobiec do pociągu gdy uświadomili sobie, że ich bagaże zostały na peronie. Ron i Harry pobiegli po nie wrzucili je Hermionie do pociągu. Pociąg ruszył Ronowi udało się jeszcze do niego wskoczyć. Harry został na peronie. Patrzył jak pociąg się oddala. Naglę uświadomił sobie jedno. Był tam przed chwilą może się teleportować. TRZASK! Harry pojawił się koło Hermiony która prawie się przewróciła.
-O jednak wapadłeś na te pomysł-powiedział Ron
-No! Chodźcie poszukamy Ginny w przedziałach. Miała nam zająć przedział.-powiedział Harry i ruszył pierwszy ze swoim bagażem. Po jakiś 10 minutach znaleźli przedział gdzie była Ginny Luna i Neville.
-No wreszcie -zaśmiał się Neville
-Ledwo co zdążyliśmy. Harry musiał się teleportować. -powiedziała Hermiona i usiada
-Harry dobrze, że na to wpadłeś skarbie. -powiedziała Ginny kładąc głowę na jego ramieniu.Już prawie byli na miejscu cała drogę rozmawiali.Okazało się, że Weasley'owie zaprosili Hermione żeby się do nich wprowadziła puki nie znajdzie sobie pracy i mieszkania. Dla Harry'ego też mieli taką propozycje, ale chłopak przyjedzie jak już to w połowie lipca musi się spakować.
-Mam do was prośbę! Nie mówcie nic rodzicom i nikomu, że jesteśmy zaręczeni.Dobrze?-zapytał Harry
-Nie ma sprawy-powidział Ron
-Ok-powiedziała Hermiona i Ginny
-Chciałbym, żeby to usłyszeli ode mnie i Ginny w spokoju a nie na peronie i w ogóle -powiedział i uśmiechnął się.
-Masz to jak w banku, że nie powiemy! Przekażemy bliźniakom, że by się nie wygadali.-powiedział Ron
-Dzięki wielkie.
Pociąg podjechał na peron 9 i 3/4. Weasley'owie jak zwykle czekali na dzieci na peronie.
-Witajcie!-powiedziała Pani Weasley ucałowała i wyściskała każdego.
-To jak Hermiono i Harry wprowadzacie się do nas?-zapytała z szerokim uśmiechem
-Ja tak -powiedziała Hermiona- jutro muszę wszytko zabrać z domu.
-To wspaniale! A ty Harry?
-Ja jeszcze nie wiem, ale zapewne tak. A jak już to w połowie lipca. Muszę rozmówić się z ciotką i wujem.
-Ufamy, ze jednak przyjedziesz.-zapowiedziała Molly
- Dobra dzieciaki musimy już jechać. Harry podwieźć cię do domu?-zapytał Pan Weasley 
-Nie dziękuje. Dursleyowie czekają na mnie.
-No dobrze to do zobaczenia-każdy uściskał Harry'ego. Ginni prosiła o chwilę sam na sam z Harry'm
-Harry, weź ten pierścionek i przywieź mi go jak najszybciej. Daje ci go żeby mieć pewność, że przyjedziesz-pocałowała go tak jak nigdy wcześniej
-Dobrze-odwzajemnił pocałunek. Ginny poszła za rodziną a Harry ruszył w druga stronę do Dursleyów

środa, 23 lipca 2014

23.Bal

Nadszedł ten dzień. Bal! Wszystkie dziewczyny w szkole były lekko podenerwowane. W głowie każdej z nich rodziło się jedno pytanie: "Czy zdążę". Podczas śniadania kilka najbardziej zdenerwowanych puchonek odetchnęło z ulgą, przyszły ich paczki z sukienkami. Harry nie zauważył nawet jak szybko Hermiona i Ginny zjadły śniadanie i pobiegły do swoich sypialni.
-Ron, która godzina?-zapytał Harry Rona kiedy Ginny ucałowała go i pobiegła. Ron podniósł dumnie swoją rękę z nowym zegarkiem.
-11:45 powiedział
-Nie rozumiem dlaczego dziewczyny tak bardzo przejmują się przecież zostało im jeszcze trochę ponad 6 godzin.
-Jakby ktoś kiedyś napisał książkę o tym jak zrozumieć kobiety miał by kupon do końca życia na wszystko za darmo w naszym sklepie.-powiedział George siedzący koło Harry'ego
-A no tak! -powiedział nagle Harry - Ron mieliśmy iść do Hogesmead do Miodowego królestwa i do tego sklepu, w którym zamówiliśmy te małe bransoletki z kwiatami dla dziewczyn .
-A no! Kompletnie o tym zapomniałem!
Obaj zerwali się na równe nogi. Szybko pobiegli do sypialni wzięli pieniądze i popędzili w stronę wioski. Weszli do sklepu z dodatkami Pana Vesnico.
-Dzień dobry- wydyszeli zdyszani
-Witam w moim sklepie co chcieliście chłopcy?-zapytał starszy mężczyzna
 -My zamawialiśmy bransoletki z kwiatami na dzisiejszy bal.
-A jak mniemam Pan Potter i Pan Weasley? Tak? - chłopcy pokiwali głową- jesteście ostatnimi lepiej się pospieszcie do zamku jak mi się zdaje zostały 4 godziny.
-4godziny? Ron twój zegarek źle chodzi!
-No ale przecież to nie możliwe żeby chodził źle aż o 2 godziny!-powiedział Ron z obużeniem
-A dolicz czas, który spędziliśmy na znalezieniu forsy, przyjściu tutaj i do miodowego królestwa.
-A no tak -Ron uderzył się lekko w czoło - już cofam o ta godzinę zegarek.
-Dobrze chłopcy już macie tutaj. Jo iż jesteście trochę zdenerwowani to macie o połowę taniej. -sprzedawca się do nich uśmiechnął- Od każdego poproszę 3 galeony.
Chłopcy wyjęli pieniądze. Nie wiedzieli wcześniej jakie kolory sukienek będą miały dziewczyny ,to one wysłały do sprzedawcy w kopercie kawałek materiału. Ale wszytko było już jasne. Hermiona będzie miała czerwoną sukienkę a Ginny niebieską.
~kilka godzin później~
Chłopcy czekali na dziewczyny w pokoju wspólnym. Pierwsza spokojnym krokiem zeszła Hermiona jej sukienka była krwisto czerwona, sięgała do połówki łydki, plecy miała odkryte a z przodu przy tali była koronka do końca sukienki. 
-Cudnie wyglądasz- podszedł Ron do Hermiony i założył jej bransoletkę na nadgarstek. Pocałował ją w rękę i dołączyli do Harry'ego czekającego na Ginny.Ginny zeszła chwilę po Hermionie. Jej niebieska sukienka była długości sukienki Hermiony. Z tyłu na całych plecach miała tylko koronkę a reszta sukienki była zwykła ale jednocześnie piękna. Na szyi Ginny spoczywał naszyjnik z czerwonym oczkiem. Harry dopiero teraz dostrzegł, że Hermina ma taki sam ale koloru niebieskiego.Harry podszedł do swojej dziewczyny. Nachylił się pocałował rękę po czym włożył jej na nadgarstek bransoletkę. Poszli do Wielkiej Sali gdzie miał odbyć się bal. Usiedli przy 4-osobowym stoliku. Sposób nabywania jedzenia był taki sam jak w czasie balu Bożonarodzeniowego w trakcie Turnieju Trójmagicznego. Zaczęły się tańce. Harry z Ginny dużo tańczyli. Po jakiejś godzinie Ron z Hermioną udali się na zewnątrz pod pretekstem przewietrzenia się. Harry i Ginny zaczęli się śmiać jak to usłyszeli. Po kilku minutach bliznowaty i rudowłosa wyszli na zewnątrz. Usiedli przy drzewie koło jeziora. Ginny wtuliła się w Harry'ego
-Harry szkoda, że to wszystko nie może trwać wiecznie -powiedział
-Zobaczysz, że potrwa- powiedział Harry. Po chwili ciszy Harry wziął się w garść.
-Skarbie pamiętasz jak korespondowałem z kimś przez cały tydzień na okrągło.-dziewczyna kiwnęła głową i wpatrzyła się w oczy chłopaka. -To był twój tata i starsi bracia, prosiłem ich o coś i się zgodzili.Nawet Ron i Charlie. Ginny wstań- dziewczyna wstała przy pomocy chłopka. Harry uklęknął przed dziewczyną. Ginny nie miała pojęcia o co chodzi.
-Ginevro Weasley czy zostaniesz moją żoną, panią Potter.-Ginny popłakała się, nic nie mówiła
-Harry ale nie uważasz, że jesteśmy za młodzi?
-Ginny kochanie nie musimy się od razu żenić
- No tak masz rację.
-Więc jak.
-Tak!-krzyknęła Ginny, Harry włożył jej pierścionek na rękę a ona się na niego rzuciła. Niestety byli tak blisko jeziora, że do niego wpadli. Szybko wyskoczyli z lodowatej wody. Rozbawieni faktem kąpieli w jeziorze wracali do zamku gdzie przy wejściu spotkali Rona i Hermionę.
-A wam co się stało- zapytał Ron śmiejąc się
-Wpadliśmy do jeziora gdy się rzuciłam na Harry'ego.-uśmiechnęła się Ginny
-A dlaczego się na niego rzuciłaś? -zapytał Ron patrząc podejrzliwym wzrokiem na tą dwójkę.
-Ron to nie to co myślisz-powiedział Harry- Ja...- nie zdążył powiedzieć do końca gdy Ginny położyła mu palec na usta.
-Ja im to powiem-uśmiechnęła się Ginny - no bo Harry ...
-No powiedzcie!-powiedziała Hermiona
-Harry poprosił mnie o rękę no i się zaręczyliśmy! -krzyknęła uradowana Ginny pokazując pierścionek zaręczynowy.
-Ale to wspaniałe!!! -powiedziała Hermiona z łzami w oczach.
-Dzięki stary, że się zgodziłeś- powiedział Harry do Rona tak żeby dziewczyny nie słyszały.
-Harry może już pójdziemy? Zimno mi-powiedziałaGinny
-Dobrze -powiedział Harry. Objął swoją narzeczoną ramieniem i poszli w stronę pokoju wspólnego. Ludzie się im dziwnie przyglądali, ale olewali to bo przecież we dwójkę byli mokrzy. Weszli do pokoju wspólnego. Gryfoni pytali się co się stało ale odpowiadali tylko, że jutro się wszyscy dowiedzą. Harry odprowadził Ginny do jej sypiali, pocałował ją namiętnie i pożegnał się.
Harry po przebraniu się wszedł do łóżka, myślał o ukochanej "Ginny jak ja ją strasznie kocham! Cieszę się że się zgodziła! Mam nadzieje że nam się ułoży! Za rok ona idzie do Hogwartu, a ja będę zarabiał na nasz ślub i dom! Ale mam szczęście! Jestem z kobietą mojego życia!" myślał tak 3 godziny gdy zegar wybił 1:38 chłopak zasnął. Rudowłosa też myślała o ukochanym " Ciekawe czy się nam ułoży? Kocham go, ale jednak się boję! Mam nadzieje że nic się nie stanie! On musi mie mocno kochać! Przecież prosił o zgodę moich braci i ojca!" dziewczyna zasnęła dopiero po 3, gdy Hermiona wróciła do dormitorium, przestała się martwić o nią i zasnęła w łóżku ze 100% świadomością że jej ukochany naprawdę ją kocha.

niedziela, 13 lipca 2014

22. Romantyk Ron

Nadszedł czerwiec. Ginny zdała egzaminy z teleportacji. Uczniowie ostatnich klas napisali już owutemy. Wyniki miały przyjść w wakacje. DO końca roku szkolnego zostały jeszcze 2 tygodnie, w których tylko nieliczni nauczyciele jak Severus Snape czy Sybilla Trelawney nadal prowadzili lekcję. Zostało 5 dni do balu. Harry nie mógł się zebrać, aby zapytać Ginny czy chcę iść, a Ron stwierdził, ze skoro chodzi z Hermioną to nie musi się jej pytać o coś takiego. Był wieczór Harry z Ginny postanowili przejść się po błoniach. Usiedli przy pod drzewem przy jeziorku i obserwowali wolne ruchy ośmiornicy. Ginny była wtulona w tors Harry'ego.
-Ginny wiesz, że za 5 dni bal? -zapytał Harry
-Tak wiem -odpowiedziała, czuła, ze Harry w końcu ją zaprosi
-A czy możne byś nie chciała no ten byś się nie zgodziła i może poszła na ten bal z yyyy -załamał mu się głos - Ronem
-Co? Ronem?-zapytała robawiona
-Nie chodziło mi o mnie czy byś ze mną nie poszła na bal? -zapytał juz bardziej spokojny
-Tak!- powiedziała i przez kilka sekund całowali się. W końcu ją zapytał odetchnął i zerwał kwiatek zza pleców i podał go jej.
-Dziękuję -uśmiechnęła się- Już myślałam, że mnie nie zaprosisz a wiesz dziwnie jest iść na bal samą a mieć chłopaka
-No właśnie wiem, a Ron uważa, że jak jest z Hermioną to nie musi się jej o to pytać -zaśmiał się Harry
-No w końcu to Weasley męska część naszej rodzinny nie myśli racjonalnie- zaczęli się śmiać
-Robi się zimno może wrócimy? -zapytała Ginny. Harry wstał podał jej rękę, zdjął z siebie bluzę i dał jej żeby się okryła. Szli rozmyślając jak będzie na balu.Weszli do pokoju wspólnego.Usiedli przy regale z pucharami Gryffindor'u koło Rona i Hermiony.
-Hermiono! Harry zaprosi mnie na bal!- powiedziała Ginny z uśmiechem
-To super! Cieszę się -odpowiedziała Hermiona patrząc na Rona. Ron pociągnął Harry'ego i odeszli kawałek.
-Harry! Ja chyba jednak muszę zaprosić Mione na ten bal masz może jakiś kwiatek czy coś?-powiedział spanikowawszy Ron
-Poczekaj zaraz coś wymyślę-powiedział Harry i rozejrzał się po pokoju wspólnym.Podszedł do Angeliny, która trzymała bukiet kwiatów od Georga.
-Angelino, mogę cie na chwilkę poprosić?-powiedział Harry
-Tak-odpowiedział i odeszła kawałek z nim
-No bo jest sprawa.Ron chciał zaprosić Hermionę na bal tak naglę, bo myślał, że nie musi tego robić skoro są razem.-ciągnął Harry-I oto rodzi się pytanie w twoją stronę. Chciałbyś dać jednego malutkiego kwiatka z bukietu?
-Ja no ten... Hermiona nie powinna wiedzieć, że to z bukietu innej.-spojrzała na Hermione, którą pomysłowa Ginny odwróciła plecami od całego pokoju. -Spytam się Georga czy mogę. -Angelina podeszła bo jednego z rudych bliźniaków i opowiedział o co chodzi on zaczął się śmiać i w ostateczności się zgodził.
-Wielkie dzięki- wziął od niej kwiatka i kiwnął głową do Georga w geście podziękowania.Podszedł do Rona.
-Masz- podał Ronowi małego niebieskiego kwiata 
-Dzięki- odpowiedział. Podeszli do dziewczyn. Harry pokazał Ginny, żeby poszli.
-Hermiono ja idę, Harry mi coś obiecał- Podeszła do Harry'ego i poszli po schodach do dormitorium.
-Hermiono musimy porozmawiać- powiedział Ron, dziewczyna się trochę zdenerwowała chociaż nie dała poznać tego po sobie- No bo wiesz już długo ze sobą chodzimy -ciągnął - Może i śmieszne jest to co mówię, ale się strasznie denerwuje. Dobra nie będę owijał w bawełnę. Czy ty... no yy,..
-Wykrztuś to z siebie! -widać było, że się zdenerwowała, miała łzy w oczach
-Nie płacz proszę-powiedział Ron - Chodzi mi o to. Czy pójdziesz ze mną na bal.-wyciągnął kwiatka za pleców. Hermiona rzuciła mu się w ramiona.
-Tak! Tylko proszę już nie mów nigdy więcej tak jak mówiłeś. Brzmiało to tak jakbyś chciał ze mną zerwać -powiedział i pocałowała go
-Dobrze - powiedział gdy się oderwali od siebie. W pokoju wspólnym słychać było gwizdy i oklaski. Dopiero teraz Ron i Hermiona zorientowali się, że prawie wszyscy gryfoni przyglądali się im. Zaczerwienili się i poszli do dormitorium.

sobota, 12 lipca 2014

21. Dzień puchona, krukona, ślizgona i gryfona

Był poniedziałkowy poranek kiedy wszyscy uczniowie czekali na godzinę 7 rano żeby wyjść z pokoju wspólnego i przekonać się co naszykowali nauczyciele. Wychodząc widać było głównie 2 barwy żółta i czarną. "Hufflepuff" pomyślał Harry. W trakcie śniadania wszyscy uczniowie rozmawiali o co może chodzić. Harry podszedł do Susan Bones, która nie miała na sobie szkolnego mundurka tak jak wszyscy puchoni.
-Wiesz o co chodzi z waszymi barwami w całej szkole?-zapytał
-Mam nadzieje, ze to nie miało być chamskie? -zapytała
-Nie no co ty ale po prostu wszyscy się zastanawiają- powiedział
-A ok. My ogólnie sami jeszcze nie wiem o co chodzi. Wiemy tylko jedno. Po śniadaniu marsz do pokoju wspólnego.-powiedziała Susan naśladując głos profesor Sprout
-Aha, ok. Dzięki- powiedział i odszedł. Po powrocie do stołu gryfonów powiedział kolegom czego się dowiedział.Pierwszą lekcją jaką mieli dzisiaj gryfoni ostatniej klasy była Obrona Przed Czarną Magią z puchonami ale nie było nikogo z Hufflepuff'u. Mieli mieć dzisiaj też zielarstwo ale zamiast niego mieli drugą transmutacje.
-Pani profesor-zgłosiła się Hermiona- zastanawiamy się dlaczego puchonów nie ma dzisiaj na lekcjach i dlaczego cała szkoła jest w ich barwach.-spytała się. Profesor McGonagall spojrzała się dziwnie na Hermionę jakby chciała udowodnić, że nigdy z jej ust nie słyszała pytania niezwiązanego z lekcją.
-Dzisiaj jest taki jakby dzień Hufflepuff'u. Puchoni mają dzisiaj dzień wolny i są dla nich przygotowane zabawy i wyzwania.-zaczęły się w klasie szepty i kilka rąk podniosło się w górę- nic więcej wam nie powiem. Nie powinnam wam w ogóle mówić tego, więc proszę zostawicie to dla siebie. Cały dzień Harry Ron i Hermiona spędzili nad rozmyślaniami nad dniem gryfonów i ucząc się do egzaminów końcowych owutemów , które mają odbyć się za kilka miesięcy.Nadszedł wtorek był on dniem krukonów, tego dnia Luna nie przyszła do Nevilla więc chłopak rozmawiał cały wieczór z Ginny i Hermioną przed kominkiem, a Harry Ron pisali wypracowanie dla Snape'a. W środę był dzień dla ślizgonów. Gryfoni się cieszyli mieli spokój na eliksirach, chociaż Snape i tak nie dawał im żyć. Nadszedł czwartek-dzień Gryffindor'u. Wszyscy gryfoni wstali z uśmiechem. Weszli do Wielkiej Sali jak wcześniej miały wszystkie domy, gryfoni mogli sobie zamówić co tylko chcą na talerze tak jak w trakcie Balu Bożonarodzeniowego. Po obfitym śniadaniu nadszedł czas na zaznajomienie się z planem dnia. Poszli do pokoju wspólnego gdzie czekała już profesor McGonagall.
-Dzisiaj jak wiecie jest dzień Gryffindor'u. Mam tu dla każdego plan dnia i wybór atrakcji w jakich możecie wziąć udział. Miłej zabawy. A i jeszcze jedno inni uczniowie nie będą was widzieć.- powiedział i uśmiechnęła się McGonagall. Każdy uczeń dostał po kartce z zabawami.
-Hymm o 10 jest szukanie godeł po szkole w grupach 4-osobowych może weźmiemy udział?-zapytała Ginny. Harry Ron i Hermiona się zgodzili. Każdy uczeń na tą zabawę mógł wziąć jeden magiczny przedmiot. Nie można było używać różdżki. Harry wziął mapę Huncwotów, Ron wziął pelerynę-niewidkę Harry'ego Ginny wzięła mały szukacz jak pokaże się mu jedną rzecz to może szukać reszty podobnych (jeszcze nie używany) a Hermiona nic nie wzięła nie miała pomysłu co wziąć. o 10 kilka grup gryfonów czekało na start przeciwko Harry'emu wystąpiły drużyny w których byli: Seamus, Dean, Neville i Colin brali tez udział: Fred i George( jednak wrócili do szkoły się zajęli się sklepem) z Angeliną i Katie. Było też kilaka drużyn młodszych gryfonów, których Harry nie znał. Ruszyli Harry postanowił najpierw ruszyć w stronę łazienki Jęczącej Marty, Ron zauważył jak wchodzi tam profesor McGonagall. Cała czwórka weszła do łazienki sprawdzili kilka miejsc okazało się, że herb znajdował się w ostatniej wiecznie zamkniętej toalecie. Harry podsadził Ginny, żeby sięgnęła po herb. Ginny włożyła herb do szukacza i namierzyła nowy herb. Był z jednej z pobliskich zbroi. Nagle zaczęło coś głośno pikać i szukacz się zepsuł.
-Fred i George będą musieli mi oddać pieniądze.- zaczęła się śmiać Ginny.Dzięki sprytowi Hermiony, znaleźli jeszcze kilka dodatkowych w ulubionych miejscach Dumbledora i McGonagall. Po jakimś czasie zauważyli, że w herbach było kilka zagadek. Ułatwiło im znalezienie 8 nowych herbów. O 12 był koniec zadania wszystkie grupy zgromadziły się i zliczono znalezione herby. Drużyna Freda i Georga została zdyskwalifikowana (zamiast znaleźć kopiowali herby), drużyna Deana zdobyła 20 herbów, młodsze grupy znalazły po 16, 10 i 18 a drużyna Harry'ego zdobyła 21 herbów. Nagrodą była paczka fasolek wszystkich smaków i kilka czekoladowych żab. Ginny z Harry'm wzięli udział też w konkursach plastycznych, Ron dołączy do nich w quidditch'u z Hermioną wzięli udział w konkursie o historii magii i Hogwartu.Przez cały dzień wzięli udział w wielu zabawach . Po całym dniu  cała czwórka miała pełno słodyczy a wieczorem była impreza w pokoju wspólnym Gryffindor'u. O 23 zakończyła się wyjściem profesor McGonagall. O 24 kiedy wszyscy upewnili się, że opiekunka domu już śpi zeszli i dalej imprezowali. Ognista i piwko kremowe lało się. Wcześniej w towarzystwie nauczyciela nie mogli pić. O godzinie 5 rano impreza się skończyła. Następnego dnia nie było lekcji dla każdego domu. Zostały także ogłoszone wyniki konkursu ,co zdziwiło wszystkich, na herby domów z każdego domu brana była grupa z największa liczbą znalezionych herbów.Pierwsze i drugie miejsce zajęli krukoni ze znalezionymi 32 i 28 herbami a trzecie miejsce dostali gryfoni. Harry Ron Ginny i Hermiona dostali kupony na 100galeonów w miodowym królestwie.
-Ciekawe co dostali Ci z pierwszego i drugiego miejsca jak my tak dużo mamy do wydania- powiedział Ron.
-Nie ważne Ron -uśmiechnęła się Hermiona.W sobotę było wyjście do Hogesmead. Nikt jednak nie oddał swojego kuponu na 100 galeonów bo mieli już i tak dużo słodyczy z konkurencji.

czwartek, 10 lipca 2014

20. Dziwne obwieszczenie

Był niedzielny ranek. Ginny obudziła się ale nie było przy niej Harry'ego.Rozejrzała się po pokoju życzeń. Harry przygotował dla nich śniadanie.
-Hej kochanie.-powiedziała i przytuliła się do niego
-Hej- uśmiechnął się
-Skąd to tutaj-wskazała na jedzenie- a no tak pokój życzeń.-przypomniała sobie, gdzie się znajduję.Zjedli śniadanie i poszli do pokoju wspólnego. W pokoju było tylko kilka osób, które albo były już na śniadaniu albo nie są głodne. Spojrzeli się dziwnie na Harry'ego i Ginny. Para poszła do swoich dormitoriów. PO 10 minutach Harry siedział przy komuniku w pokoju wspólnym. Po chwili przyszli do pokoju weszli Ron i Hermiona i Nevill z tak to nie pomyłka Luną.
-A wiec tak w wygląda wasz pokój wspólny- rozejrzała się krukonka -nasz jest całkiem inny jest większy i cały niebieski ale to wiadomo bo to jedna z naszych barw. Mamy małą biblioteczkę w pokoju wspólnym- opowiadała Luna a Hermiona z ciekawością ją słuchała.
-O cześć Harry- powiedział Ron
-Hej wszystkim -powiedział Harry w momencie gdy cała czwórka dosiadła się do niego.
-Gdzie byłeś cała noc? -zapytał Ron
-Z Ginny na randce w pokoju życzeń- Ron spojrzał spod byka na Harry'ego -nie bój się nie złamałem obietnicy Ron. -powiedział chcąc od razu naprostować sytuacje
-No ja myślę -powiedział śmiejąc się Ron
-Luna i jak ci się tu podoba - spytał Harry Lunę
-Ładnie -powiedział ze swoim stoickim spokojem siedząc na kolanach Neville'a. Po jakiś 20 minutach ze swojego dormitorium wyszła Ginny. Zdziwiła się z obecności Luny w pokoju gryfonów.
-A to tak wo ogóle można? -spytała się Hermiony
-Nie mam pojęcia -zaśmiała się dziewczyna. Do pokoju wspólnego weszła profesor McGonagall
-Gryfoni!-zawołała i kilka osób wyszło ze swoich dormitoriów zachodząc po schodach do pokoju wspólnego. Rozejrzała się.
-Co pani tu robi panno Lovegood?-zapytała się Luny
-Ja no ten..-powiedział lekko rozkojarzona Luna przyjaciele po raz pierwszy widzieli ją zdenerwowaną
-Nieważne -profesor McGonagall uśmiechnęła się i machnęła ręką. Luna uśmiechnęła się.
-Gryfoni! Ustaliliśmy z dyrektorem i całym gronem pedagogicznym, że w tym roku w Hogwarcie po raz pierwszy odbędzie się bal na zakończenie roku.-powiedziała opiekunka domu. W całym pokoju słuchać było szepty. Dziewczyną się to podobało w końcu tańce, ale chłopcy nie byli tym zachwyceni, bo przecież tańce.- I jeszcze jedna sprawa-ciągnęła profesor McGonagall- od godziny 18 każdego dnia do czwartku nie wolno wam wychodzić ze swoich pokoi wspólnych, przejścia będą tak zmienione że będzie mógł wejść tam tylko nauczyciel i uczeń danego domu a nikt oprócz nauczyciela nie wyjdzie.-uśmiechnęła się - jakieś pytania
-Ja mam pytanie -Ginny podniosła rękę- dlaczego nie możemy wychodzić i kiedy dokłanie odbędzie się ten bal
-O balu wiadomości będą wywieszone na tablicy ogłoszeń jak będziemy już wszytko wiedzieć, a co do tych wyjść to zobaczycie później.Będzie to bonus dla każdego domu za to że idziecie prawie równo i ciągle zyskujecie punkty. A i panowie Weasley -powiedziała bo widziała minę bliźniaków- lekcje będą się odbywały bo to każdego dnia od 18 wcześniej będzie można- bliźniakom Angelinie i Lee zrzedły miny a profesor McGonagall uśmiechnęła się i wyszła.
-Ciekawe co szykują -powiedział Ron. Po południu po obiedzie udali się na błonie całą szóstką. Dochodziła godzina 17 gdy zaczęło padać więc wrócili do wieży Gryffindor'u. O godzinie 18 do wieży przyszła profesor McGonagall infomując uczniów że nie mogą wychodzić i żucia czar na drzwi.
-A pani Lovegood nadal tutaj, chodź odprowadzę cię do twojego pokoju wspólnego- una pocałowała Neville'a w policzek i poszła za panią profesor. Około godziny 23 wszyscy poszli już spać ale Harry z Ron'em w dormitorium zastanawiali się co szykują dla domów, do szli do jednego wniosku będzie to po jednym dniu dla domu po przecież są 4 domy i 4 dni.

środa, 9 lipca 2014

19.Randka

Zegar w pokoju wspólnym wybił godzinę 7 wieczorem. Harry stał pod portretem Grubej Damy. Po chwili przyszła Ginny, Harry przetarł oczy ze zdziwienia dziewczyna miała na sobie śliczną czarno-czerwoną sukienkę do kolan.
-Ślicznie wyglądasz -powiedział i pocałował Ginny- jak zwykle.
-Dziękuję. A gdzie idziemy? -zapytała się Ginny
-Zobaczysz jak dotrzemy.-wyjął z kieszeni dżinsów chustę i zawiązał ją Ginny lekko na oczach- Chyba lepiej byłoby gdybym wziął cie na ręce żebyś się nie zabiła.-wziął ją na ręce.
-Harry!! Nie!! Weź mnie na plecy proszę!! Nie chce żeby ktoś patrzył na moje majtki jakbyś mnie tak niósł.-powiedział, a Harry się zgodził i wziął ją na plecy. Szyli jakieś 10 minut i wreszcie doszli do najzwyklejszej ściany.
-Skarbie, wyobraź sobie miejsce w jakim chciałbyś się teraz ze mną znaleźć, dobrze? -powiedział Harry
-Ok.-odpowiedziała Ginny.Chwilę później pojawiły się na ścianie drzwi Harry je otworzył zaprowadził Ginny i zdjął jej chustkę.
-Mogłam się domyślić, że to pokoju życzeń-uśmiechnęła się. Pokój miał kolor niebieski. Przy ścianie było wielkie łóżko, na środku pokoju był stolik z ulubionymi potrawami Ginny. W pokoju był także barek z Ognistą Whiskey i kremowe piwo. Harry'ego oczy zatrzymały się na łóżku
-Harry -uprzedził go Ginny- nie masz o co się bać, nikt nie zabronił nam się pobawić nie trzeba od razu no wiesz
-Wiem.-pocałował Ginny. Podeszli do stolika. -Co chcesz pić?-Harry podszedł do barku
-Dzisiaj mam ochotę na coś mocniejszego daj mi Ognistą- powiedział Ginny a Harry wziął butelkę i wlał im do szklanek Whiskey. Od razu wypili całą szklankę. Po wypiciu pierwszej butelki (3 szklanki na osobę) sięgnęli po drugą.
-Szczerze to nie jestem głodna- powiedziała Ginny patrząc na stół
-No ja też, za bardzo się denerwuję- odpowiedział Harry
-Nie ma co się denerwować. -uśmiechnęła się Ginny i usiadła Harry'emu na kolanach.Wypili już razem 2 butelki Ognistej. Ginny zaczęła całować Harry'ego. Po kilku minutach chłopak wziął Ginny na ręce i zaniósł na łóżko.Zaczęli się całować jeszcze namiętniej. Harry schodził jeszcze niżej. Odpiął jej zamek w sukience z tyłu i zdjął ja do polowy. Leżał przed nim na staniku i sukience ułożonej w spódniczkę. Całował ją po brzuchu.Ginny lekko się wygięła i rozpięła obie stanik i wylądował na podłodze. Harry to zauważył i uśmiechnął się szeroko. Całował ją teraz po piersiach.Widać było że Ginny jest z tym dobrze.Włożyła mu rękę pod koszule i rozpięła mu ja. Chwyciła mu za spodnie odpięła pasek i sięgnęła do rozporka
-Ginny!- powiedział Harry i odskoczył od niej
-Harry nie bój się mnie.-powiedział rozluźniona
-Ja się nie boję ciebie, skarbie ale boje się że mnie poniesie.-powiedział
-Oj nie masz o co się martwić ja cię skontroluje i ci nie pozwolę. Dla ciebie.-powiedziała po czym przyciągała go do łóżka i usiadła na nim. Znowu się całowali. Po chwili poczuła coś twardego pod sobą uśmiechnęła się ale nie mówiła Harry'emu, że to czuje. Harry jednak wiedział, że ona to czuję.
-Przepraszam! -powiedział jej do ucha i chciał ją odsunąć od siebie.
-Nic się nie stało i zostaw mnie- całowała go.  Po jakimś czasie zmęczyli się.
-Chcesz mnie ubrać?-spytała się Ginny. Harry kiwnął głową i zaczął ją ubierać. Po chwili Ginny zasnęła wtulona w pierś Harry'ego.A chłopak myślał jak mu dobrze z dziewczyna taką jak Ginny on i ona zrobią dla siebie wszytko!

poniedziałek, 7 lipca 2014

18.Piłka nożna

Przyszła wiosna a wraz z nią Dean Seamus i Harry zaczęli uczyć Ginny, Nevilla, Lune i Cho piłki nożnej w praktyce. Jak było jeszcze zimno uczyli się teorii zasad, fauli itp. Wyszło słońce i postanowili wykorzystać swoją wiedzę na boisku. Dean poprosił swoich rodziców o piłkę do nogi, którą potem przyniosła sowa. Była sobota wszyscy poszli na boisko do quidditcha, ustawili swoje torby jako bramki, zaczęli grać (bez bramkarzy). Dean jako największy znawca piłki nożnej był sędziom, Luna Cho i Seamus byli w drużynie niebieskiej a Ginny Nevill i Harry w drużynie czerwonej. Dean zagwizdał gwizdkiem. Zaczęli grać najpierw nieudolnie a potem okazało się że grają dość dobrze. Najtrudniej było odebrać piłkę.Luna dobrze balansowała z piłką Ginny uczyła się dość szybko a Cho, ku zdziwieniu wszystkich, grała jak stara i wykwalifikowana zawodniczka. Nevill, którego dość trudno było okiwać podał do Harry'ego a w jego stronę rzuciła się Cho. Prawie się potknęła o piłkę.Harry złapał ją w locie. Ginny zobaczyła to, nie trudno było zgadnąć, że jest niezadowolona. Jak Harry się nie mylił kilka łez spłynęło jej po policzku ale ukryła to. Cho ewidentnie była z tego zadowolona.Po chwili skończyli mecz wynikiem 37:30 dla drużyny niebieskiej. Cho podeszłą do Harry'ego, który czekał na Ginny przebierającą się w szatni
-Harry nie chciałbyś mi udzielić lekcji indywidualnych? -zapytała Cho lekko trzepocząc rzęsami
-Widziałem , że dobrze sobie radzisz na boisku wiec nie jest Ci to potrzebne -powiedział ostrym tonem Harry
-No ale byłabym jeszcze lepsza -upierała się przy swoim Cho
-Nie, zagadaj do Deana i Seamusa -powiedział
-Ale oni nie umieją tak uczyć jak ty -powiedziała
-Na prawdę nie zrobię tego Cho -powiedział
-No dobra jak sobie chcesz -powiedziała Cho i odeszła z obrażoną miną. Po chwili z szatni wyszła Ginny, widząc odchodzącą Cho i lekko czerwonego od złości Harry'ego spytała:
-Czego ona chciał od ciebie- w jej głosie słychać było niezadowolenie.
-Żebym udzielił jej indywidualnych lekcji w nogę -powiedział - Ale nie zgodziłem się - szybko dopowiedział  uprzedzając kolejne pytanie Ginny
-To dobrze a w ogóle co to było to na boisku - spytała rozzłoszczona
-Miąłem pozwolić jej się przewrócić? To i tak było instynktowne gdyby to był Draco tez zapewne też bym to zrobił-powiedział 
-No mam nadzieje, widziałam jak ona się na Ciebie patrzyła i widać było też że zrobiła to specjalnie- powiedziała już mniej złoszcząca się
-Ginny, nie masz powodu się złościć ani bycia zazdrosną. Ona mnie nie kręci, żadna inna oprócz ciebie  mnie nie kręci. A wiesz dlaczego? Bo to ty jesteś ta jedną jedyną! -powiedział i pocałował ją, dziewczyna odwzajemniła pocałunek.
-Dziękuje -powiedział wtulając się w niego. Szli przez błonia. Reka Harry'ego spoczywała na ramieniu Ginny. Po chwili przechodzili już pod portretem po obiedzie. Było około godziny 14.
-Ginny- powiedział Harry w drodze do dormitorium. -Z racji tego, że dzisiaj nie idziemy do Hogsmead i byłaś na mnie zła, Chciałbym Cię zaprosić na randkę -powiedział, może są już razem kilka miesięcy ale nadal było to trudne.
-Tak! Pójdę z tobą na randkę. -powiedział i pocałowała Harry'ego
-To super -odetchnął zadowolony - To o 19 pod portretem?
-Dobrze tylko proszę nie denerwuj się tak jak przed chwilą -pocałowała go jeszcze raz i odeszła do swojego dormitorium. Harry poszedł do siebie, położył się na łóżku. Było to miejsce, w którym najlepiej mu się myślało. "Nie denerwuj się.Czy ja naprawdę się tak denerwuje przy niej? Dlaczego? Jestem z nią tak długo i nadal jest do dla mnie ciężkie. Może to dlatego że kocham ją najbardziej na świecie? Może boje się że mi odmówi? Tak i jedno i drugie. Oddał bym za nią życie w każdej chwili gdybym miał przynajmniej procent pewności że ona przeżyje. Po prostu ją kocham!"myślał Harry i poczuł znane mu od niedawna uczucie motylki w brzuchu.

sobota, 5 lipca 2014

17.Świece i pary

Wejście do Wielkiej Sali jak zwykle było zatłoczone. Gdy udało im się dotrzeć do środka coś było nie tak ale nikt nie wiedział co.
-Coś się zmieniło nie sądzisz? -zapytała Ginny Harry'ego
-Racja, ale co? -powiedział chłopak- coś w wyglądzie
-Noo -odpowiedziała dziewczyna. Wszyscy usiedli, po słowach przywitania Dumbledora zaczęła się uczta. Ron jak zwykle jadł kurczaka, Hermiona i Ginny zjadły sałatkę, ale Harry nie mógł nic przełknąć udało mu się zjeść tylko kawałek tosta. Nie mógł wyzbyć się poczucia, że ktoś go obserwuje. Rozglądał się kilkukrotnie po Wielkiej Sali. Za każdym razem ze stołu krukonów w jego stronę spoglądała dziewczyna, która w ostatnim momencie odwracała wzrok od niego. Harry przyglądną się uważniej i już wiedział kto to był te włosy wyrażają wszystko. Była to Cho. Ginny spojrzała na Harry'ego podejrzliwym wzrokiem. Chłopak od razu się otrząsnął.
-Dlaczego nic nie jesz? -spytała się lekko zatroskana o swojego chłopaka
-Nie jestem głodny.-odpowiedział. Ginny wydało się to dziwne, gdyż Harry przez całe święta miał wielki apetyt. Po najedzeniu się uczniowie czekali tylko na przemowę Dumbledora, która jednak nie została wygłoszona. Dyrektor nie czuł się za dobrze.
-Zapewne najad się za dużo mugolskich cukierków.- powiedział Ron przed portretem Grubej Damy
-Lakier-powiedziała Hermiona i Gruba Dama odchyliła swój obraz przepuszczając ich w dziurze do pokoju wspólnego. Usiedli w fotelach przy kominku. Ginny siedziała Harry'emu na kolanach. Około godziny 19 do pokoju wspólnego weszła profesor McGonagall i rozdała uczniom nowe plany zajęć. Harry spojrzał na swój a potem na Ginny plan.
-Popatrz! Mamy w środę w jednym czasie aż 2 godziny dla siebie-powiedział z uśmiechem
-Harry, nie zapomniałeś, że masz owumenty i że  ja mam lekcje z deportacji.-powiedziała a Harry'emu uśmiech zszedł z twarzy.
-No tak-powiedział lekko przygaszony.Po dwóch godzinach rozmów nagle zapadła cisza. Jakieś pięć minut później Hermiona krzyknęła:
-Już wiem! Świece!
-Co jakie świece -spytał się Ron, a reszta spojrzała pytająco na Hermione
-Też zauważyliście, ze coś w Wielkiej Sali się zmieniło? -przytaknęli- świece były kiedyś białe a dzisiaj były pomarańczowe -powiedział dumna z siebie
-Nie wiem, możne i masz racje -powiedziała Ginny. Rozmawiali kolejną godzinę. Wpatrywali się w ogień.
-Ale się zmęczyłam-powiedziała Ginny-nie mam siły nawet wstać i iść do dormitorium-powiedziała Ginny -Harry chcesz mnie tam zanieść
-Podobno chłopcom nie można iść do dormitorium dziewczyn.-powiedział Harry
-Tak ale po ukończeniu 17 lat mogą bo w świetle prawa czarodziejów odpowiadają za siebie-powiedział Ginny. Harry wziął ją na ręce i zaniósł do sypialni dziewcząt. Otworzył drzwi. Pachniało tam kwiatami i czekoladkami, Dormitorium było bardziej zadbane od chłopięcego. Na ścianach był ładnie namalowany lew, na ścianie nad jednym z łóżek Harry zobaczył półkę z miotłą Ginny więc zaniósł ją na to łóżko.
-Dobranoc Harry -powiedział Ginny i ucałowała go
-Dobranoc -odpowiedział i oddał pocałunek. Wyszedł z dormitorium naglę przypomniał sobie, że gdy świece w Wielkiej Sali zmieniały kolor to coś to oznaczało.Poszedł do pokoju wspólnego.
-Hermiono pamiętasz jak na historii profesor Binns opowiadał, ze gdy świece w Wielkiej Sali zmieniają kolor to coś oznacza? -spytała się Harry
-Tak pamiętam, mówił też, że to tylko nieprawdziwa legenda. Bo świece są zmieniane co 50 lat, po tym czasie tracą magiczną moc i wosk kapie z nich. -uśmiechnęła się Hermiona. Harry pożegnał się i poszedł do dormitorium.Położył się i zaczął rozmyślać co się porobiło "Teraz wszytscy są w parach Ron i Hermiona, Ginny i ja, Nevill i Luna, swoją drogą gdzie jest Nevill, w parze są też George i Angelina, Seamus ma się do Cho a ona patrzy na mnie, Colin jest nawet z jakaś młodszą uczennicą w okularach podobnych do moich, Draco jest z Astorią. Brakuje tylko, żeby Dumbledore chodził z McGonagall, a może są parą a nikt o tym nie wie" pomyślał.Po jakimś czasie do dormitorium wszedł Ron i Nevill, wszyscy szybko zasnęli.

czwartek, 3 lipca 2014

16.Piłka nożna i Nuna


Rano w domu Weasley'ów panował chaos. Wszyscy biegali szukając różnych rzeczy. Jak zwykle cała rodzina o mało co nie spóźniła się na pociąg. W ostatnim momencie weszli na peron 9 i 3/4. Ron i Hermiona poszli do przedziału dla prefektów. Bliźniacy poszli do Lee Jordana i Angeliny Johnson, z którą George dziwnie czule się przywitał. Harry z Ginny szukali przedziału z wolnymi miejscami. Po 20 minutowych poszukiwaniach znaleźli Lune i Nevilla siedzących razem z Seamusem i Cho.
-Cześć!-powitali ich równocześnie
-Możemy się dosiąść-spytała Ginny.
-Jasne!-powiedziała Luna znad "Żonglera". W przedziale zapadła kilku minutowa cisza w czasie kiedy Ginny i Harry wkładali bagaże na górne półki.
-I jak minęły wam święta? -zapytał Harry 
-Super-powiedział Nevill.Harry dopiero teraz spostrzegł rękę Nevilla na ramieniu Luny.-Luna przyjechała do mnie na święta.-widać było uśmiech na twarzy chłopaka.
-Tata musiał pojechać w daleką podróż,a nie mógł mnie na nią wziąć-powiedział Luna
-A co u was?-spytała się Seamusa i Cho
-U mnie było całkiem dobrze, tata zabrał nas na mistrzostwa Wielkiej Brytanii w piłce nożnej -Nevill, Luna, Cho i Ginny spojrzeli pytającym wzrokiem na Seamusa -To mugolska gra, w której bierze udział 11 piłkarzy z jednej drużyny...- wyjaśnił zasady gry
-Dziwna gra. -powiedziała Ginny. Harry się uśmiechnął przypomniał sobie jak to on mówił tak o quidditch'u, którego teraz uwielbia. Do przedziału nagle wszedł Dean usiał koło Seamusa, zrobiło się ciasto. Po chwili po Cho przyszła jakaś krukonka, która przywitała się z Luną jak stara dobra przyjaciółka, Cho wyszła a Dean od razu usiadł na jej miejsce przy oknie na przeciwko Seamusa.
-Dean, a tobie jak minęły święta? -spytała Ginny
-A bardzo fajnie! Byliśmy z Seamusem na mistrzostwach piłki nożnej-powiedział uradowany chłopak -Wygrała drużyna, której kibicuje od małego.
-Wszyscy uwielbiają tą piłkę nożną a jak i tak nie mam nadal pojęcia o co w niej chodzi -powiedział Nevill. Chłopcy wyjaśnili u wszystko, Longbottom zrozumiał wszytko oprócz spalonego.
-Musicie nauczyć nas w to grać -powiedziała Ginny
-Z chęcią -powiedział Dean z Seamusem -Harry pomożesz nam? Znasz zasady prawda?
-Jasne -uśmiechnął się Harry.
Po godzinie jazdy koło przedziału przeszła pani z wózkiem ze słodyczami. Harry i Dean kupili fasolki wszystkich smaków. W przedziale zaczęły się śmiechy, każdy brał po jednej fasolce i opisywał jej smak a reszta zgadywała.
-Jest o smaku mojego ulubionego dania -powiedział Harry
-Fasolka szparagowa! -krzyknęła Ginny
-Zgadza się! Wiecie co dziwnie się je cukierka o smaku ulubionego obiadu -zaśmiał się Harry. Bawili się tak jeszcze 2 godziny aż w końcu Ginny z Luną zasnęły. Chłopacy zaczęli rozmawiać szeptem.
-Nevill czy ty jesteś z Luną? -zapytał ostrożnie Seamus jakby rozbrajał bombę, co wszyscy wiemy jakby się skończyło.
-Tak -powiedział lekko czerwony Nevill. Chłopcy nie mieli już tematów do rozmów po jakimś czasie wszyscy oprócz Harrego spali. Chłopak postanowi się przejść ale niestety nie wiedział ile czasu jeszcze im zostało do końca podróży, okazało się jednak, że za 2 minuty będą w Hogwarcie. Harry obudził wszystkich i wyszli ostatni z pociągu na błonia.


wtorek, 1 lipca 2014

15.Jajo?

Po jakiś 2 godzinach Harry się przebudził. Przetarł lekko oczy. Rozglądnął się po chatce i dostrzeł zegar. Była 23:27. Spojrzał na Ginny, wiedział, że musi ją obudzić, ale jednak było mu szkoda. "A może ma teraz jakiś wspaniały sen? Ciekawe o czym śni? Może ja znajduję się w tym śnie" myślał tak jakiś czas po czym znowu spojrzał na zegar, tym rzem wskazywał godzinę 24:17. Podjął ostateczną decyzję.
-Ginny.-szepnął jej do ucha a dziewczyna się nie obudziła- Ginny -szturchnął ją lekko, ale ona dalej spała- Ginny!-powiedział nieco głośniej a dziewczyna lekko rozkojarzona otworzyła oczy.
-C-co się stało? - spytała
-Może pójdziemy do Nory, będą się martwić -powiedział głaszcząc jej rude włosy.
-Racja.-powiedziała zerkając na zegar na ścianie. Wyszli z domku, który w ułamku sekundy zniknął z pola widzenia.Weszli po cichu do domu. Harry chciał pożegnać się z Ginny i pójść do pokoju Rona, ale dziewczyna wskazała mu cień padający zpod drzwi. Ruszające się cienie.Wskazała ręką, ze by poszedł z nią do jej pokoju. We dwójkę pomyśleli, że lepiej im znowu nie przeszkadzać. Ginny otworzyła drzwi do swojej sypiali. O dziwo spał tam smacznie Hermiona. Spojrzeli na siebie dziwnym wzrokiem.
-Ginny, Ron zapewne się kręcił po pokoju.Ja tam może już pójdę.-powiedział po czym pocałował ją i poszedł. Harry wszedł do pokoju Rona. Ron smacznie sobie spał. Zanim zdążył pomyśleć co się tak ruszało w pokoju dostrzegł Hedwige i Hagrida (nową sowę śnieżną) na dnie klatki. Wydało mu się to dziwne, bo jego sowa nigdy tam nie siedział. Spojrzał na nią uważniej i dostrzegł, że siedzi wtulona w coś jasnego. Uśmiechnął się w duchu i stwierdził, ze musi powiedzieć to Ginny. Harry zasnął szybko. Obudził się o 8. Właśnie Pani Weasley wchodziła do pokoju, żeby zawołać chłopców na śniadanie.
-Wstawajcie!-powiedział ale nagle zciszyła głos gdy zobaczyła że Harry ma palec przy ustach. Wstał z łózka i kazał jej podejść. Wskazał na Hedwigę wtuloną w coś białego.
-Ale to wspaniale Harry- powiedziała- powiem od razu wszystkim, że Hedwiga -urwała w chwili namysłu.A skąd się wzięła u Ciebie ta druga sowa.
-Ginny dała mi ją na święta nazywa się Hagrid.Mogłaby Pani dopilnować, żeby się nie dowiedziała o tym? Ja chcę ją o tym poinformować.
-Dobrze, ale teraz obudź Rona.-powiedziała i wycofała się z pokoju
-Ron wstawaj, śniadanie- powiedział Harry ale to nie zadziałało -Ronusiu, wstawaj proszę to ja twoja Miona -powiedział naśladując głos Hermiony.Ron momentalnie wstał. Zaczerwienił się i powiedział, że ma dać sobie spokój. Poszli na śniadanie. Ginny i Hermiona czekały na nich pod drzwiami.  Harry wziął Ginny na bok a Ron z Hermioną poszli.
-Ginny, Hedwiga zrobiła nam niespodziankę.-uśmiechnął się.
-Hedwiga? -spytała rozkojarzona
-Tak, wczoraj jak wszedłem do pokoju, zobaczyłem ją i Hagrida jak siedzą na dnie klatki.No i Hedwiga była w coś wtulona. Okazałą się, że to jajko -powiedział
-Ale świetnie -powiedziała
-No wiem. Dobra może pójdźmy na śniadanie- pocałował ją i poszli do kuchni. Wszyscy Weasleyowie i Hermiona byli zachwyceni wiadomością o jajku i obserwowali prawie cały dzień Hedwige, której Hagrid przynosi jedzenie z dzioba, żeby ona nie odstępował jajka. Cały dzień kręcił się wokoło tej 3 Hedwigi, Hagrida i jajka. Nowy rok nadszedł i nadszedł czas, żeby wracać do Hogwartu. Hedwiga była bardzo rozdrażniona gdy chciało się ruszać klatkę, więc musiał zostać w Norze.


(Wiem, ze puchacze śnieżne nie mają w zwyczaju znosić jaj w zimę i nie składając tylko jednego ale po prostu mi się tak fabuła ułożyła)

14.Tajemne miejsce Ginny


 Harry i Ginny poszli do pokoju Rona z Hagridem na ręku.
-Ron moge wejść!- Zapytał Harry
-A to bardzo ważne? -wydyszał Ron
-No, sprawa życia- powiedział Harry uśmiechając się do Ginny
-Poczekaj chwilkę- Krzyknął Ron, po 3 minutach zawołał ich do środka. W takcie tym kilku minut słychać był jak ktoś się ubiera. Hermiona siedział obok Rona.
-Co jest takie ważne?-zapytał Ron
-A Hagrid musi zapoznać się z Hedwigą i się napić- powiedział Harry pokazując tej dwójce sowę.
-Ale mi ważne- powiedział Ron patrząc spod łba na Harry'ego
-Dobra, włożymy go tylko do Hedwigi klatki i już wam damy spokój. Harry otworzył drzwiczki do klatki Hedwigi i włoży tam Hagrida. Sowy od razu się polubiły i zaczęły cichutko pohukiwać.
-My już nie będziemy wam przeszkadzać- powiedziała Ginny i pociągneła Harry'ego za sobą.
Schodząc ze schodów cały czas wspominali minę rozzłoszczoną minę Rona. Ginny postanowiła pokazać Harry'emu swoją największą tajemnicę.
-Harry zamknij oczy- powiedziała
-Yyy dobra- powiedział Harry.Ginny zaprowadziła go za chatkę. Było zimno.
-Odsłoń oczy- Harry, zobaczył , ze stoi na przeciwko małęgo budyneczku, którego wcześniej nie widział.
-Ginny skąd to się tu wzięło? Nigdy tego nie widziałem.-powiedział Harry
-Hehe to było tu zawsze. To jest domek, który tata wybudował dla mnie tylko ja wiem o jego istnieniu i tata. Tata zrobił  to dla mnie jak będę miała dość braci. Pamiętasz jak często znikałam w wakacje?-Harry przytaknął - No właśnie, udawałam się tam, Jestem strażniczką Tajemnicy tego małego budynku i powierzam to miejsce też tobie. -uśmiechnęła się Ginny- Chodź!
-Może lepiej pójdźmy po kurtki- zaproponował Harry
-Nie w środku jest ciepło-powiedziała Ginny po czym zaciągnęła Harry;ego do środka. Rzeczywiście w środku było tak ciepło, że Harry musiał zdjąć sweter.
-Fajnie tu-powiedział rozglądając się po małej chatce.Była cała z drewna, na przeciwko wejścia jest łóżko, stolik i czajnik z wodą oraz kilka filiżanek . Na ścianie jest kilka półek z małymi przedmiotami. Na jednej ze ścian są drzwiczki.
-Fajnie tu masz. Co tam jest? -zaptał Harry wskazując na drzwiczki
-Łazienka- powiedziała Ginny, i położyła się na łóżku.-A Harry uważaj na czajnik bo w nim zawsze jest wrząca woda, między innymi dlatego jest tu zawsze ciepło zimą, a w lato możne być chłodno bo na pólkach są magiczne kamyki, które kontrolują temperaturę pomieszczenia.-Uśmiechnęła się do Harry'ego wskazując żeby się koło niej położył.Chłopak zrobił to. Ginny się w niego wtuliła. Przez chwilę tak leżeli.
-Ginny, jest mi bardzo dobrze tu z tobą.-Powiedziała Harry
-Mi z tobą też- odpowiedziała i zaczęła go całować. Chłopak odwzajemnił pocałunek. Zaczęli się namiętnie całować. Harry schodził coraz niżej po szyi. Widać było, że Ginny się to podoba, dziewczyna zaczęła rozpinać sobie bluzkę. Harry nie zdawał sobie sprawy z tego co zrobiła Ginny i dalej ją całował. W pewnym momencie jak oderwał się żeby złapać głębszy oddech. Zobaczył, ze dziewczyna leży bez koszuli, którą miała na sobie.
-Ginny wiesz przecież co sobie obiecałem- powiedział chłopak -zrobimy to jak skończysz 18 lat.
-Wiem -powiedziała i się uśmiechnęła- ale chyba nie obiecałeś sobie, że nie możesz mnie całować?-powiedziała z uśmiechem
-Ginny, może mnie ponieść lepiej nie ryzykujmy-powiedział chłopak
-No dobra- uśmiechnęła się i pocałowała go w usta - Ja nie zamierzam się sama ubierać- Harry wiedział, że to była aluzja i zaczął ją ubierać. W pewnym momencie nie mógł skontrolować ruchu rąk gdy zapinał guzik przy biuście dziewczyny. Na chwilę się odwrócił i zaczął znowu ją zapinać. Chwilę poleżeli wtuleni do siebie i zasnęli.

13.Święta


W świąteczny poranek Harry'ego obudził krzyk Rona. Harry usiadł wymacał okulary i zapytał Rona:
-Czego się drzesz ?
-Patrz nic nie ma-powiedział lekko przerażony.Harry spojrzał na brzeg łóżka gdzie zawsze w Boże Narodzenie stała mała sterta prezentów.
-Nie martw się możne są na dole pod choinką.-powiedział Harry a Ron pociągnął go za sobą i poszli na dół.
-Mamo gdzie są prezenty ?-zapytał Ron  sprawdzając dokładnie choinkę
-Dostaniecie je dopiero wieczorem, wiecie że w innych krajach prezenty dostaje się wieczorem ale w dzień przed Bożym Narodzeniem ?-powiedział uśmiechając się pan Weasley
-aaa to dlaczego nie dostaliśmy wczoraj wieczorem-zapytał oburzony Ron
-Chcieliśmy ale ja miałem wezwanie do pracy i mama nie zdążyła-powiedział krótko pan Weasley
-No dobra-powiedział Ron.Cały poranek i popołudnie Harry wysłuchiwał jak można dawać prezentu pod wieczór a Hermiona próbowała Ronowi to wytłumaczyć.Harry'ego zaczęło zastanawiąc gdzie się podziała Ginny, poszedł do jej pokoju zapukał.
-Kto ?-zabrzmiał głos, który był muzyką dla uszu Harry'ego
-Harry-powiedział
-Chwileczkę-powiedział Ginny i zaczęła coś szybko chować do biurka-Hej -otworzyła drzwi uśmiechając się i po chwili całując Harry'ego.
-Hej -Harry wszedł i usiadł -Mam dość Rona, cały czas narzeka jak można dawać prezentu wieczorem bla bla bla
-No on tak często ma jak rodzice robią coś nie jak zawsze-uśmiechnęła się -ale ja się cieszę bo nie zdążyłam dokończyć czegoś
-A czego?To to co zamykałaś w biurko?-zapyta Harry
-Tak, ale nic więcej ci nie powiem -uśmiechnęła się i usiadła koło niego Ginny.Rozmawiali 2 godziny gdy nagle zabrzmiał głos pani Weasley :
-kolacja a potem prezenty!Więc Ron przestań narzekać.-Słychać było kroki ludzi schodzących na dól. Harry i Ginny po chili wyszli z jej pokoju. Wszyscy już siedzieli przy stole.
-O nie i jest Flegma-powiedziała Ginny szeptem do Harry'ego
-Hej Ginny, witaj 'Arry -powiedziała Fler
-Hej-powiedzieli równocześnie
-Siadajcie jak zjecie dostaniecie prezenty-powiedziała pani Weasley.Po kolacji Pani Weasley rozdała prezenty.Harry otworzył kilka paczek, dostał dwa opakowania Fasolek Wszystkich Smaków, kilka Czekoladowych Żab, sweter robiony przez panią Weasley, od Hagrida dostał ciasto ale rozsądek podpowiadał mu żeby je wyrzucić.Harry wstał i po chwili przyszedł z kilkoma prezentami.Hermionie dał książkę "Historie smoków XVI wieku" Ron dostał zestaw do konserwacji mioteł, Pani Weasley dostała nową kolekcje włóczek,z których robiła swetry i szale, Pan Weasley dostał komplet długopisów (bardzo się cieszył z mugolskiego sprzętu), Bill i Fleur dostali po perfumie i Czekoladowych Żabach, bliźniacy dostali małe zawiniątko, w którym było dwustronne lustro a Ginny czerwoną sukienkę.Wszyscy byli źli , że Harry dał im prezenty ale w końcu przestali się wściekać. Wszyscy wrócili do siebie, Harry poszedł do Ginny, która kazała mu chwilę poczekać przed drzwiami, ale kiedy je wreszcie otworzyła Harry zobaczył coś co go zaszokowało była to sowa prawie taka sama jak Hedwiga
-YY Ginny co to yy.. jest ?-zapytał
-Kolega dla Hedwigii biedaczka zapewne czuje się samotna, pomyślałam że to będzie dwa w jednym prezent dla Ciebie- pocałowała do w polik- i dla Hedwigi
-Hymm no dobrze jak uważasz ale dlaczego go kupiłaś ? Nie mieliśmy wydawać pieniędzy na prezenty i...-powiedział lekko oburzony Harry
-No ale... ja popostu wiedziałam że ty mi coś kupisz bo widziałam Cię jak oglądałeś sukienki w sklepie i wpadłam na ten pomysł z Hermioną.-powiedziała Ginny stanowczo
-Ale jak to nas widziałaś ??
-Normalnie przez chwilę was śledziłyśmy-zaśmiała się Ginny
-Oj to nie ładnie - Harry lekko ją pocałował - choć zobaczymy reakcje Hedwigii jak go tam zaniesiemy. A jak on ma na imię?
-Hym no niech się nazywa Hagrid na cześć naszego nauczyciela
-Świetnie Hagrid się ucieszy jak się dowie, że nasza sowa nosi jego imię-uśmiechnął się

12.Pokątna


Po śniadaniu wszyscy pojechali na Pokątną. Pani Weasley poszła do Gringotta. Cała reszta czekała przed bankiem. Ginny zaciągnęła Harry'ego w ciemną uliczkę.
-Ginny o co chodzi?-zapytał zdezorientowany Harry
-No bo chciałam Ci powiedzieć coś ale nie przy wszystkich-powiedziała -Podsłuchałam przez przypadek rozmowę twoją i Rona -ciągnęła dalej -O tych prezentach, i wiedz, że nie chce , żebyś mi coś kupował. Czułabym się niezręcznie, bo ja nic dla ciebie nie mam..-Harry jej przerwał
-Daj spokój ja chce ci porostu sprawić przyjemność nie oczekuje nic więcej.
-Harry miłe to jest ale na prawdę proszę cię tylko o to żebyś mi niczego nie dawał-powiedział Ginny
-No dobrze -powiedział Harry z małym zawodem i pocałował Ginny, ona odwzajemniła pocałunek.
-No no Potter, widzę, ze chowasz się z tą rudą przed innymi rudzielcami i szlamom-był to Malfoy
-Odczep się i leć lepiej do swojej Astronii -powiedział Harry i odszedł z Ginny. Malfoy trochę zmieszany wyjął różdżkę i już był gotowy rzucić zaklęcie,ale ktoś złapał go za rękę.
-Nie teraz Draco -powiedział jego ojciec.Harry i Ginny wrócili przed bank
-Gdzie wyście byli -powiedziała Pani Weasley wręczając Harry'emu jego sakiewkę
-Przepraszamy i bardzo dziękuje -powiedział Harry
-Dobrze to gdzie teraz ? Może niech każdy idzie gdzie chce a za 3 godziny spotkamy się przed księgarnią Esy i Floresy.Wszyscy pokiwali głowami i rozeszli się.Harry Ron i bliźniacy ,poszli razem zostawiając dziewczyny, do sklepu Freda i Georga.Gdy doszli do sklepu był tam tłum ludzi Freda i Georga aż zamurowało.
-Bill, Bill-zaczął krzyczeć George
-Tu jestem -powiedział Bill
-Tu zawsze są takie tłumy ?-zapytał zadziwiony George
-Tak, a i mam dla was wasze pieniądze, po odliczeniu opłat za prąd i tym podobne i mojej wypłaty, po przez ten sklep straciłem pracę. Przez całe 3 i pół miesiąca jak na razie każdy z was dostanie 6000 galeonów.-Powiedział z uśmiechem Bill a bliźniacy wytrzeszczyli oczy
-12000 galeonów za 3 i pół miesiąca?-zapytali zdziwieni, a Bill tylko kiwnął głową z uśmiechem
-Rzucamy szkołę, idę powiedzieć mamie -Powiedział Fred i wybiegł ze sklepu
-Harry-powiedział George -dzięki tobie to zawdzięczamy, gdybyś nie dał nam tych galeonów za Turniej Trójmagiczny po prostu DZIĘKUJEMY -powiedział George i odszedł.Po chwili do sklepu wszedł ponownie Fred ale teraz w towarzystwie Pani Weasley i dziewczyn.
-Nie do wiary !-krzyknęła Pani Weasley
-Noooo -powiedział Fred.
-Chodź muszę kupiść coś Ginny do póki jest tutaj mam pewność, że nas nie zobaczy -powiedział Harry i pociągnął za sobą Rona. Weszli do małego pomieszczenia, tego samego, które Harry odwiedził po swoją pierwszą szatę do szkoły.
-Dzień dobry-przywiał ich właścicielka -czego szukacie?
-Ja szukam sukienki da mojej yyy... no ten... -jąkał się Harry
-Mojej siostry- powiedział Ron
-Aaa, jak panienka się nazywa? Musze wprowadzić dane  zobaczyć jaka wymiarowo ma być, mamy nowe czary,bo jak rozumiem to jest niespodzianka -powiedziała właścicielka
-Ginny, znaczy Ginewra-poprawił się Harry- Weasley.
-Aa no dobrze wybierz model-wskazała na wieszaki
-ee, czy mogła by pani nam jakaś polecić ?-zapytał Harry -cena nie gra roli.
-Dobrze, co powiecie na tą -wskazała na niebieską suknie do kostek z falbankami. Ron spojrzał na Harry'ego i oboje pokręcili głowami przecząco
-No dobrze a ta?-suknie był piękna, czerwona, lekko obcisła byłaby, sięga do kolan, ma w niektórych miejscach różyczkę i ma długi rękaw.
-Idealna-powiedział Harry, spojrzał na cenę potem na Rona, Ron był zaskoczony nią tak samo jak on.
-Noo cena nie gra roli więc biorę -Harry zapłacił i kupił od razu sobie nową szatę wyjściową.Po chodzili po kilku sklepach, aż wreszcie Harry i Ron byli tak zarzucenie torbami, ze ledwo je nieśli. Poszli do księgarni, przed którą czekała pani Weasley.
-No nareszcie, co wy żeście na kupowali?
-Oj mamo to i tamto -powiedział Ron i ruszyli do samochodu.Dojechali na miesjce Harry zaniósł wszystkie torby do pokoju Rona i upchnął je tam gdzie nikt by nie zauważył. Po godzinie już miał zapakowanych ich kilka, przestał pakować bo Pani Weasley zawołała ich na obiad.Całą resztę dnia Harry i Ron pakował prezenty, w końcu jutro wigilia. Ron cały czas nucił kolędy aż wreszcie uruchomił radio i posucha ich sobie.Po północ wszytko już spakowali. Zajęło im to dużo czasu bo często robili sobie bardzo długiee przerwy.